Miałam okazję już dwukrotnie brać udział w uroczytościach z tej okazji.
Pierwsza Piętnastka odbyła się w San Bernardino i była dla dziewczyny i jej rodziny prawdziwie prestiżową imprezą na 200 osób!
12.03.2011 Solenizantka w oczekiwaniu na gości:
Tort:
Był didżej, był występ "Mariachi" i jakby jeszcze mało tego było, koncert dał popularny paragwajski zespół popowy!!!
"Nadworny błazen" miał za zadanie zabawiać gości:
Gwiazdy:
Impreza była przednia!
Druga piętnastka (dużo skromniejsza!) odbyła się u naszych sąsiadów i też miała duże znaczenie w pokazaniu "statusu społecznego" rodziny dziewczyny. Plotki sąsiedzkie podawały wartość kosztów tej uroczystości na prawie dwa tysiące dolarów!
23.07.2011
Proporcjonalnie do okazałości imprez, prezenty są skromne. Zresztą tu w Paragwaju są one najcząściej skromne, tak się po prostu przyjęło.
Ja podarowałam torebki uszyte przeze mnie.
Na uszycie tej pierwszej miałam trochę czasu i chciałam żeby było to coś bardzo indywidualnego. No i chyba jest dość indywidualne z imieniem dziewczyny wyszystym cekinami (wiem, że lubi ona świecidełka:-)).
Torebkę kroiłam wg własnego(acz standardowego) pomysłu, jest dwustronna i z założenia miała być taka duża żeby można było ją nosić do szkoły. Ale co tu dużo gadać... - dzisiaj uszyłabym ją zupełnie inaczej!
Na tą drugą Piętnastkę zaproszono nas w piątek wieczorem, a impreza odbyła się już następnego dnia, też wieczorem. Torebkę szyłam więc pod wielką presją z materiałów, które akurat miałam w domu(a nie mam zbyt dużo zapasów).
niesamowite! Strasznie ciekawe rzeczy piszesz :) Dziewczyny mają suknie wyglądające na ślubne :) wow
OdpowiedzUsuńP.S. proponuję żebyś wyłączyła identyfikację obrazkową przy dodawaniu komentarzy, będzie to dużo łatwiejsze dla komentujących :)
Suknie rzeczywiście wyglądają jak ślubne :-) Niektóre dziewczyny nie chcą tego i dlatego decydują się na różowe kreacje, lub łączą biel z różem, co wydaje mi się osobiście lepszym pomysłem, kroje pozostają oczywiście wieczorowo-ślubne.
UsuńP.S. Identyfikacja obrazkowa wyłączona! :-)
Twój blog jest bardzo fascynujący i ciekawy, jestem strasznie ciekawa nowych postow i opowiesci o życiu w Paragwaju! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa się z Karoliną zgadzam w każdym słowie:). A ten wielki tort był prawdziwy? Pierwszy raz widzę taki wielki tort!! Jak smakował? Kurczę! Te 15 - stki to jak ślub przynajmniej się świętuje. No ciekawa tradycja:).
UsuńTort był prawdziwy, a smakował jak wszystkie torty w Paragwaju, bez względu na to jak wyglądają na zewnątrz... Sztuka cukiernicza tutaj to nie to co w Europie! Biszkopt przełożony kilkoma warstwami "dulce de leche"(karmelowa masa z mleka i cukru) i ewentualnie jedną budyniową - to wszystko, innych tortów nie ma. Moje ciasta, takie zwykłe, domowe, które piekę, nie zawsze smakują Paragwajczyką, oni tego nie znają, wyroby cukiernicze są najczęściej "suche".
Usuńa myślałam , że to są śluby.. :)
OdpowiedzUsuńciekawy zwyczaj..
Pozdrawiam ~!
a myślałam , że to są śluby.. :)
OdpowiedzUsuńciekawy zwyczaj..
Pozdrawiam ~!
w sumie podobny do naszych "osiemnastek", tylko w innej oprawie, no i czasami jeszcze huczniej :-) pozdrawiam!
UsuńAle impreza...a co za oprawa.Ja jak na "szyciarę " przystało zakochałam się w suknie tej pierwszej dziewczyny ..rewelacja:)
OdpowiedzUsuńTak i jest to chyba jeden z ulubionych fasonów dla tych dziewczyn, dosyć często widzi się go :-)
Usuńprezenty szyte własnorecznie cieszą sie ogromnym zainteresowaniem, bo są niepowtarzalne. Uwielbiam takie. Torebka nr 1 skradła moje serce
OdpowiedzUsuńJa też lubię niepowtarzalne, oryginalne prezenty - dawać i dostawać :-) Cieszę się, że torebka się podoba :-)
Usuń