Ja powiedziałam NIE, to za trudne dla mnie. Ale potem sprawę przemyślałam i zaczęło mi się podobać to wyzwanie.
Postanowiłam spróbować, choć wyzwanie było dla mnie, na tamtym etapie OGROMNE! Na tyle ogromne, że dzwoniłam do mojej ciotki-krawcowej, z pytaniem jak się robi marszczenia(falbankę) i bufiaste rękawy :-)
Nie wspominając o tym, że sukienkę musiałam sama "konstruować" nie mając bladego pojęcia, jak to się robi! (teraz wciąż jeszcze nie mam o tym pojęcia;-))
Rękawy wyszły mi za duże, za bufiaste, a marszczenia jako tako opanowałam.
Mi bardziej podobała się tak:
Ale na wyraźne życzenie właścicielki dodałam satynowe tasiemki:
13.07.2011 |
Uszycie tej sukienki dało mi OGROMNą satysfakcję i trochę wiary w siebie :-)))))
czesc, nie widzę tutaj Twojego maila w chciałam się dopytać o te błędy w wersji niemieckiej :) tak wiesz żeby nie było byka na byku. Będę wdzięczna jeśli odezwiesz się na krzakjoanna@gmail.com
OdpowiedzUsuńNie no byka na byku to nie było! :-) Mail już wysłany.
Usuńtakie wyzwania są najlepsze,najpierw człowiek klnie ile wlezie, a potem jest taki dumny:) super sobie poradziłaś, a z doświadczenia wiem że tworząc swój wykrój łatwo nie jest
OdpowiedzUsuńDziękuję! I rzeczywiście świetnie to ujęłaś: najpierw się klnie ile wlezie, a potem jest się tak dumnym! :-)
Usuń