Dla Wszystkich Czytelników zainteresowanych wpisami o Paragwaju - znajdziecie je wszystkie oznaczone etykietą "Paragwaj" z prawej strony.
Für Alle Die nur über Paraguay lesen möchten - ihr findet alle Einträge an der rechte Seite "Etykiety" -> "Paragwaj"

wtorek, 17 grudnia 2013

Moja pierwsza spódnica maxi / Paragwaj

W końcu udało mi się zrobić zdjęcia Sibille, mojej sąsiadce, w spódnicy, którą jej podarowałam! To jest moja absolutnie pierwsza uszytka i od niej zaczęła się moja przygoda z szyciem :-) Jak się tak zastanowić to nie wiem dlaczego ją wydałam... z samego sentymentu powinnam była ją zatrzymać ;D 
Jeżeli chcecie, zobaczcie TEN POST - to jest mój drugi post na tym blogu, a przedstawia całą kolekcję takich właśnie spódnic, krojonych z klinów, na gumce. Uszyłam już i inne modele spódnic maxi i lubię je wszystkie, ale chyba jednak właśnie te najbardziej :-) No może tylko spódnica maxi z koła jest jeszcze piękniejsza, ale zużycie materiału na nią odstrasza mnie skutecznie i każe szyć kliniki ;D 
A teraz Sibille w promieniach zachodzącego słońca. Strzeliłam tylko te pięć zdjęć i modelka miała już dosyć ;D









Ciekawostki z życia w Paragwaju.
Pieczenie ciasteczek.

W Niemczech tradycyjnie piecze się ciasteczka na czas adwentu i na święta. Sama mieszkałam chyba zbyt krótko w Niemczech, żeby zarazić się tym zwyczajem ;-) Albo po prostu tylko nie przepadam za ciastkami, a ich pieczenia wprost niecierpię!, więc nie kontynuowałabym tego, gdyby nie nasi sąsiedzi, dla których Adwent i Gwiazdka bez własnych ciasteczek to już nie to samo.  
I tak pieczemy co roku ciasteczka, a nie jest to łatwe przy 40.-stopniowym upale! - kruche ciasto przestaje być kruchym ciastem... Można jednak przyzwyczaić się i nauczyć wielu rzeczy i także zabawa w Weihnachtsbäckerei wychodzi nam lepiej i sprawniej, jak za pierwszym razem :-) 
Poniżej zdjęcia z tegorocznego ciasteczkowania, które odbywało się na tarsie u sąsiadów - Sibille i Christian'a. Na zdjęciach widać Sibille, jej dzieci: Florian(8 lat) i Tosca(5 lat) i moją Lunę :-)












77 komentarzy:

  1. Oh te Twoje maxi, chyba nigdy mi się nie znudzą :) Ta wygląda bardzo słonecznie i ciepło, no tak jak z resztą większość rzeczy związanych z Tobą :) Ilość ciastek imponująca. My też mamy za sobą już kilka rundek pieczenia pierniczków. Pozdrawiam cieplutko i wesoło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Choć "odkryłam" ostatnio dla siebie istnienie sukienek przed kolana, to jednak spódnice maxi to jest to co tygryski lubią najbardziej! ;-))) Pozdrawiam gorąco i wesoło! :-)

      Usuń
  2. Ło raaany ile ciasteczek :D Ja też nie piekę, ale to ze względu na moje uzależnienie od słodyczy (tak na przekór) :P Z tego co słyszałam to Niemcy bardzo lubią słodkie rzeczy, czasami dostaję różne słodycze niemieckie i są specyficzne, takie meeega słodkie, że po 2 cukierkach masz już dość :)

    A Sibille jest rodowitą Paragwajką (tak to się pisze?)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię piec, ale ciasta nie ciasteczka. I wolę własne ciasto właśnie, jak słodycze kupione w sklepie. A tak w ogóle, to cukier mógłby dla mnie nie istnieć! nie brakowałoby mi go, całą potrzebną mi słodycz zjadam w postaci owoców :-)
      Myślę, że Niemcy lubią słodkie tak samo jak inni Europejczycy - jak sama piszesz cukier uzależnia, a że wszędzie go pełno, więc wszyscy go z przyjemnością zajadają :-)
      Sibille nie jest Paragwajką. Swoją drogą jej pochodzenie jest trochę złożone: urodziła się w Rumunii, gdzie jej dziadkowie ostali się po drugiej wojnie światowej, od urodzenia miała obywatelstwo niemieckie i w domu mówiło się u niej po niemiecku, dla Rumuńczyków była obcokrajowcem, po obaleniu murów cała jej rodzina mogła w końcu wrócić do Niemczech(kiedy miała 15 lat), gdzie uznawani są za obcokrajowców... Ciekawe no nie? Sibille wyszła za mąż za rodowitego Niemca i przed czterema laty przeprowadzili się do Paragwaju (gdzie znowu są obcokrajowcami...;-))

      Usuń
  3. No jak patrzę na te Twoje zdjęcia, na pogodę, na światło.... to Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak poświęcenie jest spore, żeby to mieć - rodzina i przyjaciele za oceanem... :-)

      Usuń
  4. Piękna spódnica, i jeszcze w tym świetle- aż mi się cieplutko zrobiło, mimo że na zewnątrz -3, a ja właśnie po kłusowaniu z dziećmi do autobusu szkolnego. I te dzieciaki półgołe piekące adwentowe ciasteczka- bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Podczas kłusowania do autobusu szkolnego też może się ciepło zrobić :-) A jak jeszcze na dokładkę te półgolaski pomogły Ci się rozgrzać to cieszę się z tego :-)

      Usuń
  5. Spódnica fantastyczna, ja bym jej nie oddała :-)
    A co do ciastek - ja bardzo lubię piec ciastka i ciasta wszelakie, sama natomiast nie koniecznie lubię je jeść, raczej karmię innych. Do tego zwykle wychodzi mi za dużo wypieków, bo zawsze znajdę coś nowego do przetestowania. Dla mnie idealnie by było jakby się zaraz po świętach wszystkie ciasta kończyły, niestety nigdy tak nie jest i zawsze coś w lodówce leży i czeka na zmiłowanie. W tym roku mam podstępny plan: piekę weekend i w ten sam weekend zapraszam znajomych na testowanie wypieków, to powinni mi zjeść przed świętami to co zwykle zostaje po świętach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Ja zdecydowałam się ją oddać chyba tylko dlatego, że uszyłam przecież kolejne i to nawet całkiem sporą ich liczbę ;-)
      Dobry sposób na pozbycie się nadmiaru wypieków! :-) i jaki miły do tego - kawka z ciastami ze znajomymi to sama przyjemność! :-)

      Usuń
    2. No tak, nowsze wrogiem starszego...
      To takie przyjemne z pożytecznym: pozbycie się nadmiaru wypieków ze znajomymi i przy okazji odrobina połechtania mojej próżności, bo oczywiście liczę na pochwały :-)

      Usuń
    3. Dokładnie, dokładnie - ja też to lubię i u mnie dochodzi jeszcze zdziwienie jedzących, że ciasta są wegańskie a takie pyszne ;D

      Usuń
  6. Do tych pierwszych samodzielnie uszytych ciuszków rzeczywiście pozostaje taki sentyment.. :)
    A ciasteczka są super - dzieci mają ubaw - u mnie pierniczki dzieci wycinają, podkradają, ozdabiają, wieszają na choince dają w prezencie a potem jeszcze zjadają z choinki... przecież im tego nie odmówię :) Ja piekę ciasteczka ale raczej takie przy, których jest dużo mniej roboty... takie wycinane to właśnie dla dzieciaków na święta :) Ale choinka tak przyozdobiona naprawdę wygląda super ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sentyment jest, ale chyba jednak lepiej, że spódnicę nosi Sibille, a że widzę ją codziennie to i spódnicę widzę od czasu do czasu ;-)
      Pierniki bardzo lubię, moja mama jednak chyba też nie lubiła ich piec, bo rzadko kiedy cieszyliśmy się tą zabawą i pewnie dlatego też i sama nie lubię piec ciastek... ale to co piszesz o Twoich dzieciakach brzmi super przyjemnie! :-)

      Usuń
  7. ja ci wcale nie zazdroszczę tych ciastek,ja zazdroszczę ci, że pieczesz je w majtkach na tarasie!!!!!!:):)aż nie mogę oglądać zdjęć:)
    spódnica fajna,materiał ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Ale ile się człowiek napoci... chociaż ja zawsze powtarzam, że wolę się pocić, bo upalnie, jak marznąć, bo zimno... :-)))

      Usuń
  8. Zupełnie nie rozumiem czemu oddałaś tę spódnicę ;) Ale pewnie jak się ma takich fajnych sąsiadów, to pewnie nie żal pozbyć się nawet swojego pierwszego uszytku :)
    A pieczenia ciastek też nie lubię, bo mnóstwo z nimi zachodu i bałaganu, a i tak nikt z nas nie chce ich później jeść. Wolę upiec konkretne ciasto konkretnych wymiarów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt - sąsiedzi fajni :-) Spódnicę wydałam, bo leżała w szafie, a ja uszyłam sobie kolejne, które jeszcze bardziej mi się podobały :-) a nie lubię, jak coś z ciuchów leży i nie jest używane, choć wciąż jest jeszcze całkiem fajne ;-)
      Co do ciastek i ciast to to co napisałaś w 100% jest moim zdaniem :-) No może mój mąż zjadłby te ciasteczka, ale dla niego jednego nie opłaca się tyle zachodu ;-)

      Usuń
  9. Nie chodzę w długich spódnicach bo nie umiem, ale tak mi narobiłaś na tę część odzieży smaku, że na pewno jak znajdę odpowiedni materiał, kiedy przyjdzie wiosna, uszyję sobie taką. A ciastka to będziemy robić dzisiaj. Muszę odszukać foremki, bo pamiętam że gdzieś tam były:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha - faktycznie chodzenie w długich spódnicach wymaga początkowo trochę przyzwyczajenia ;-)
      Muszę przyznać, że nawet jeśli nie lubię piec ciasteczek, to jednak warto się poświęcić, bo dzieciaki uwielbiają ich wykrawanie! :-)

      Usuń
    2. Najgorzej jak wieje silny wiatr i ten ogrom materiału plącze się pod nogami:P A moje małe było dzisiaj zachwycone możliwością własnoręcznego tworzenia pierników. Jedyne co ja robiłam to było zagniatanie i wałkowanie ciasta, młoda dodawała mi składniki i odwalała resztę roboty;)

      Usuń
    3. Z tymi maxi wszystko jest do opanowania, nawet jak są tak długie, że ciągną się po ziemi ;-)
      Dokładnie o tą radpchę i o ten zapał do pracy przy pieczeniu cisteczek/pierniczków u dzieciaków mi chodziło :-)

      Usuń
  10. Ja chcę tą spódnicę!!!!! Jest super świetna:)

    No tak, pieczenie ciastek w taki upał, to ciężka praca, ale widać, że maluchy bawią się świetnie:)) Sama robiłam własne ciasteczka kilka razy w życiu zaledwie, bo jestem kuchennym leniwcem:D

    Uściski!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Cieszę się, że Ci się podoba :-)
      Lubię gotować i piec pod warunkiem, że przepisy są proste, bo w sumie też jestem leniwcem i to chyba tak ogólnie, nie tylko w kuchni ;DDD Uściski :-)

      Usuń
  11. Choć podobają mi się spódnice maxi, to w nich nie chodzę. Chyba z wygody zawsze wybieram takie najwyżej za kolano:) Niemniej, Twoje bardzo mi się podobają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Zapewniam Cię, że spódnice maxi też są bardzo wygodne! :-)

      Usuń
  12. Stylizacja z chustami wymiata! Jest kolorowa i fantazyjna :)
    a ciasteczka- wrrrr - nie wiem czemu w tym roku cierpię na pieczeniowstręt ciasteczkowy. Nie upiekłam jeszcze żadnych, może jakoś w wekend się zbiorę wreszcie, bo czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! - miałam nadzieję, że właśnie Tobie spodobają się te stylizacje :-) Dziękuję :-)
      Tak, tak - czas już najwyższy, przecieka mi on przez palce, a muszę jeszcze uszyć dzieciakom prezenty, na szczęście planuję tylko trzy okładki na zeszyty, które wydają się nieskomplikowane, ale wiesz jak to jest w takich sytuacjach - może się okazać, że będzie kicha... ;-)

      Usuń
  13. A później na kamień i same się upieczą :D super spódnica :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! - najlepsze jest to, że prawie masz rację!!! ;DDD Dziękuję :-)

      Usuń
  14. czy w Paragwaju przez cały rok są takie temperatury? :) co prawda u nas teraz na plusie ale przeniosła bym sie na tydzień do ciepełka :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie przez cały rok, tylko latem. Tutejszą wiosną mamy temperatury jak latem w Polsce, jesienią jak wiosną w Polsce, a zimą jak jesienią w Polsce. Tak mniej więcej przynajmniej! ;DDD Pozdrawiam :-)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. I do tego ma właściwości papieru do pieczenia - ciasteczka nie przyklejają się do niego :-) Paragwajczycy zresztą wykładają liśćmi bananowca blaszki, kiedy pieką tradycyjne tutaj, pikantne ciasta z kukurydzy lub mąki kukurydzianej :-)

      Usuń
  16. ohh ! ale słonecznie i pięknie. Szczerze zazdroszcze wyjazdu :)

    www.izabielaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Dla tego słońca zdecydowaliśmy się wyprowadzić z Europy :-) Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)

      Usuń
  17. 40 stopni na święta, to musi być zabawne uczucie, mam nadzieję że ciastka wyszły pysznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi - to jest zabawne uczucie!, nie mamy w tym cieple nastroju świątecznego, bo przyzwyczajeni jesteśmy do zimnych, najlepiej białych świąt :-) Ale nasze dzieciaki już chyba inaczej, bo one już tutaj wychowane :-) Ciastka były pyszne :-)

      Usuń
  18. Świetna, ja uwielbiam maxi. A pogody Wam zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Nie zamieniłabym się z Wami na pogodę, uwielbiam kiedy ciepełko grzeje moje stare kości ;D

      Usuń
  19. Ciasteczka wyglądają niezwykle smakowicie :) Spódnica super :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Spódnica super :) A pieczenie ciasteczek w takiej temperaturze to rzeczywiście wyzwanie. Jakby położyć na słońcu to może by się bez pieca upiekły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Najśmieszniejsze, jest to, że jakby ktoś się uparł to pieczenie ciastek na słońcu o tej porze roku jest w Paragwaju niemalże możliwe ;DDD

      Usuń
  21. Bardzo ładne ciastka , nie zazdroszczę temperatury bo aż takiego ciepła nie lubię.. trochę mi tu prawie gołe dzieci nie pasują...może dlatego , że to dziewczynki.. a tyle się słyszy o pedofilach..aż mam ciary na plecach.. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dla zgorszonego każde zdjęcie może być powodem do zadowolenia. Ja zamieszczam te zdjęcia dla miłych i normalnych ludzi i wierzę, że takich odbiorców znajduję :-)

      Usuń
  22. Świetna spódnica,wszystkie twoje uszytki są super. Ciasteczka wyglądają smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Joasiu za tak miłe słowa :-) Staram się, żeby moje uszytki były super, a przynajmniej, żeby mi się podobały, bo w końcu to ja je potem noszę ;D

      Usuń
  23. spódnice cudne,szczególnie ta żółta,a po niej ta kwiecista,ta z koła też ładna,majestatyczna:)
    sąsiadka prezentuje się super,dzieciaki słodkie pewnie jak te ciasteczka,a ciasteczka tak ładne,że szkoda byłoby ich jeść...hehehe...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Do tej kwiecistej nie mam za bardzo pasującego topu i rzadko noszę...
      Mi zawsze podobały się pięknie polukrowane i przyozdobione pierniki - tych dopiero szkoda jeść :-)

      Usuń
  24. Jak ja tu dawno nie byłam! Kolejna piękna maksi spódnica:)! U Ciebie 40 stopni a u nas też prawie wiosenna pogoda :(. Ani jednej śnieżynki :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Oj, szkoda, że rzadko bywasz! :-) Może pogoda się jeszcze odmieni i będziecie mieli białe święta, czego Wam życzę :-)

      Usuń
  25. uwielbiam takie spódnice maxi:))

    OdpowiedzUsuń
  26. Skoro słońce to i słoneczna kreacja. Piękna w te wzory. A ciasteczka raczej lubię jeść z herbatą zieloną niż piec. Wam wyszły wspaniale. Fajnie tak wspólnie coś robić, szybciej czas mija i przy okazji trochę zabawy jest - szczególnie dla dzieci. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) A ja ciastek nawet za bardzo jeść nie lubię, ale muszę przyznać, że dzieciaki są naprawdę zachwycone, kiedy mają tą możliwość zabawy w prawdziwych piekarczyków :-)

      Usuń
  27. tutaj taka zimnica aż dziwnie się patrzy jak dzieci pieką ciasteczka na świeta w samych majtach :D

    fajna kiecka taka szeroka i powłóczysta :d ja w takich nie chodzę ale podobają mi się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Tak to juś jest z tym podobaniem się - mi też często coś się podoba, ale sama nie założyłabym raczej ;-)

      Usuń
  28. Moim pierwszym uszytkiem była co prawda nerka, uszyta na dwugodzinnym warsztacie szycia, to jednak moja pierwsza własna maszyna przeszła chrzest bojowy właśnie na spódnicy maxi:) właściwie to maxi i mini w jednym, bo pod przeźroczystą warstwą czarnego szyfonu ma czarną dżersejową mini. Gdzie swoją uszyłaś? W Niemczech, czy już w Paragwaju? Masz jakiś fajny wegański przepis na ciasteczka?:) A może, skoro męczy cię pieczenie w upale, zamienicie ciasteczka na trufle z suszonych owoców, albo coś, czego się nie piecze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przygoda z szyciem zaczęła się tutaj w Paragwaju :-)
      Nie mam wegańskich przepisów na ciastka, bo ich piec nie lubię ;-) Zawsze piekę ciasta :-) Nasi sąsiedzi są wegetarianami i ciastka są na maśle. A dla nas samych jest to w porządku, bo z wielu względów "poza domem" decydujemy się jeść wegetariańsko. Pieczenie samo w sobie nie męczy mnie, tylko po prostu nie przepadam za pieczeniem ciastek akurat ;-), ale raz w roku można zrobić wyjątek :-) Wyobraź sobie, że jesteśmy tutaj już pięć lat bardzo obfitych w owoce i jeszcze ani razu nie suszyliśmy owoców - zawsze zbyt szybko wszystkie je pożeramy ;DDD

      Usuń
  29. Spódnice z koła mają swój urok, chociaż ja w wersjach maksi nie chodzę. Ja na ciasteczka miałam fazę w zeszłym roku, w tym planuję zostać przy ciastach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - spódnice z koła są fantastyczne :-) Ciasta, ciasta - zdecydowanie ciasta! ;-)

      Usuń
  30. Śpódnica piękna i radosna, aż zaczyna się tęsknić za letnim słońcem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) żeby choć zima była zimą - mroźną, śnieżną i słoneczną, wtedy łatwiej czekałoby się na wiosnę i lato :-)

      Usuń
  31. Piękna tkanina na spódnicę, sąsiadka wygląda ślicznie.
    Sama wzięłabym udział w Waszym pieczeniu ciasteczek.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) A po pieczeniu ciasteczek hop! do basenu ;-) Pozdrawiam :-)

      Usuń
  32. Obydwie ślicznie się w tej spódnicy prezentujecie :)
    Pieczenia ciastek w takim upale nie zazdroszczę, ale dzieciaki komponują się pięknie w scenariusz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Oj ja na zdjęciu w tej właśnie spódnicy jeszcze pulchna byłam - pełna zapasów żywieniowych dla mojej córeczki, na szczęście wyssała ze mnie wszystko ;-)

      Usuń
  33. Spódnica jest piękna, zazdroszczę życia w Paragwaju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i odwiedziny! :-)

      Usuń

Zapraszam do komentowania - Wasze komentarze są dla mnie bardzo cenne - cieszą mnie bardzo, czy to pochwała czy konstruktywna krytyka :-)
Miło mi będzie, jeśli pozostawisz nawet najmniejszy ślad po swojej wizycie na tej stronie - i dziękuję za to bardzo! :-)