Prezenty do Niemiec
W lutym tego roku gościliśmy u siebie, już po raz trzeci, kolegę mojego męża Dominika. W zeszłym roku był tutaj też w lutym i na odjezdnym zapakowałam mu pół walichy prezentów dla najbliższych w Niemczech i w Polsce. Muszę wykorzystywać takie okazje, bo paragwajska poczta jest strasznie droga(wysłanie paczki stąd do Niemiec jest dwu- trzy-krotnie droższe jak wysłanie paczki z Niemiec do Paragwaju...) i dodatkowo zdarza się, że paczki i listy nie docierają do adresata! co ostatecznie spowodowało, że nie wysyłam stąd poczty.Wszystkie prezenty były oczywiście uszyte przeze mnie.
Kto chciałby zobaczyć co uszyłam w 2013 roku może zajrzeć do tych postów: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ
W tym roku było podobnie :-) Z początkiem lutego przez trzy tygodnie intensywnie szyłam prezenty. Nie szyłam codziennie, jednak jeśli to siadałam do maszyny o 7-8 rano i pracowałam od 4. do 8. godzin :-) Trochę nerwów miałam, bo czas gonił, ale zdążyłam i byłam bardzo zadowolona z siebie :-)
W sumie uszyłam 30 części do Europy plus 3 dodatkowe urodzinowe uszytki dla tutejszych małych sąsiadek :-)
Tym razem podzielę co stworzyłam na dwa posty - na prezenty do Niemiec i do Polski.
Dzisiaj pokażę to co uszyłam dla rodziny i przyjaciół w Niemczech :-)
P.S. Na publikację moich lutowych zmagań czekałam tak długo, aż wszystkie uszytki trafią do swoich właścicieli.
Dla Dziewczynek(bratanice męża) okładki na zeszyt. Udało mi się nawet znaleść tkaninę w sówki, tak po europejsku ;-)
Dla Chłopaków(bratankowie męża) duży koc - 150 x 200cm - polar plus bawełna. A na kocu leżą poszewki na poduszki - 40 x 40cm - ten sam polar plus ta sama bawełna, zamek i imiona trzech braci naszyte z literek z polaru. Dostawałam cholery przy ich naszywaniu! ;-)
Dla ich kuzyna(bratanek męża) też poszeweczka 40 x 40cm z tych samych materiałów.
Dla przyszywanej bratanicy(córka partnerki brata mojego męża) kolejna poszewka na poduszkę - 40 x 40cm - polar plus bawełna, zamek.
Dla mojej Teściowej kuferek/koszyczek na dowolne przydasie.
Dla mojej znajomej, na specjalne zamówienie, torba plus kosmetyczka jako organizer do torby. (Tkaniny uwolnione.)
Dla partnerki mojego szwagra, na specjalne zamówienie, torba z kieszonką na zamek w środku. (Tkaniny uwolnione.)
Dla Isabelli, w podziękowaniu za Burdy, które mi przysłała uszyłam organizer na szpuleczki. Ma on miejsce na 50 szpuleczek i mam nadzieję, że będzie jej tak samo dobrze służył jak mój mi służy :-) (Tkaniny uwolnione.)
A w międzyczasie Luna została zaproszona do trzech sąsiadek na urodziny, więc były dodatkowo szyte okładki na zeszyt. (Tkaniny uwolnione.)
Ciekawostki z życia w Paragwaju.
Ogłoszenia drobne ;-)
> Pamiętacie pizzę, którą pieczemy w naszym półokrągłym piecu glinianym - pisałam o tym TUTAJ (kto nie widział tych ciekawostek serdecznie zachęcam do obejrzenia tego postu :-)). Otóż Dominik przywiózł nam w prezencie profesjonalne blachy do pieczenia pizzy!: jedną olbrzymkę o wymiarach 39x59cm, trzy okrągłe o średnicy 31cm i dwie mniejsze o średnicy 26cm. Teraz przygotowywanie pizzy to olbrzymia przyjemność!
Koniczynka jest drobniutka i ma różowe lub... |
...białe kwiatki. |
Luna uzbierała cały bukiecik takich kwiatków i dołączyła do uzbieranej przeze mnie pokrzywy z czego wyczarowaliśmy naszą codzienną strawę - pyszny zielony koktajl! |
Po przestawieniu czasów - u Was na letni u nas na zimowy - mamy teraz 6 godzin różnicy: kiedy Wy macie godzinę 12. w nocy u nas jest szósta wieczorem i robi się ciemno :-)
Aktualizacja z dnia 29.04.2014: właśnie zupełnie przypadkowo doczytałam, że powyższa roślinka nie jest koniczyną tylko szczawikiem zajęczym :-)
> Przez ostnie półtora tygodnia pracowaliśmy w ogródku przygotowując go na sezon jesienno-zimowy. Najpierw trzeba było wszystko odchwaścić po letniej przerwie, potem przekopać i wysiać. Tylko niewielką powierzchnię wysialiśmy warzywami i ziołami, resztę postanowiliśmy wysiać poplonem. Niestety zielony nawóz jest tutaj bardzo niepopularny i jedyne nasiona jakie znaleźliśmy to słonecznik(w dziale z karmą dla ptaków! ;-)) i pewna odmiana niejadalnej fasoli. Całości jeszcze nie wysialiśmy, ale zbliżamy się do końca :-)
W zeszłym sezonie wszystkie warzywa, które wzeszły, obżarły nam pasikoniki, w tym roku znowu je widzę... Narazie przygotowuję wywar z czosnku do pryskania, zobaczymy czy pomoże.
> A na deser dzisiejszych ciekawostek zostawiam Was ze zdjęciem STONOGI XXXL! Chyba trzeba by było nazwać ją "tysiącnogą" ;-) Stonoga robiła wrażenie, wzbudzała obrzydzenie i strach! Ale mój mąż naprawdę widział setki nóg, a nasi sąsiedzi potwierdzili, że bestia wielkości węża nie jest niebezpieczna.
Kurcze jakbym wpadła na pomysł, że można uszyć futerał na szpulki, to bym nie kupowała :):):)Jestem pod wrażeniem, ile rzeczy uszyłaś ja zaczęłam płaszcz jakiś czas temu i skończyć nie mogę :):) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa "musiałam" wpaść na taki pomysł, bo tutaj nie znalazłam żadnych organizerów na szpuleczki ;-) Dziękuję :-) Pozdrawiam :-)
UsuńTaką pizzę z pieca bym sobie chętnie zjadła. Ja do pizzy używam kamienia i całkiem fajnie wychodzi ale taka z pieca jest chyba nie do pobicia! A jakbym zobaczyła taka stonogę na zywo to chyba w Polsce by mój krzyk słyszeli :P Dobrze że u mnie nie ma takich potworów!
OdpowiedzUsuńKamienia do pieczenia pizzy? - brzmi interesująco, może pokażesz u siebie jak to robisz? Kiedy zobaczyłam stonogę to niemalże krzyczałam tak jak to opisujesz ;-)
UsuńMam taki specjalny kamień do pizzy - prostokatny, wysoki może na 2 cm. Wkłada się go do piekarnika i nagrzewa potem kładzie się na to pizze. Kamień dobrze trzyma ciepło i sprawia, że dół pizzy jest fajnie i dobrze dopieczony i jest bardziej krucha :)
UsuńNigdy o takim kamieniu nie słyszałam! ale opis brzmi zachęcająco, jest to z pewnością fajne rozwiązanie dla prywatnego domu :-)
Usuńbrrrrrrr na stonoge, prezenty przygotowałaś wspaniałe naprawde, a może chciałabyś bym ci przysłała jakieś nasionka warzywne z polski?
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) I szczególnie serdecznie dziękuję Ci za Twoją propozycję przysłania mi nasion!!! jesteś kochana!!! Niestety praktyka pokazała nam, że nasiona z Europy, wychodowane do innego klimatu, nie sprawdzają się tutaj - warzywa albo w ogóle nie rosną albo są bardzo słabe, także dziękuję, ale nie :-)
UsuńMina kota - bezcenna :)
OdpowiedzUsuńTo już wiem, co robiłaś kiedy ciebie nie było :)(tzn nie pisałaś). Myślałam, ze miałaś wakacje, a to było szycie! Uwzględniając mojego świra na punkcie czerwonego wolałabym być bratankiem :)
Z dorosłego punktu widzenia- torba świetna! Nie wiem, czy to u mnie tak dziwnie wyskakuje tylko, ale wychodzi jakby ci się wkleiło więcej niż raz (?)
organizator na szpulki - SUPER. Miałam go sobie za twoim przykładem uszyć już kilka razy, ale ciągle wyskakuje mi coś innego bardziej bieżącego. Muszę sie za to wziąć wreszcie!!!
Dzięki Goria! :-) Muszę szczerze przyznać, że jakoś tak od tego lutego mam tyle roboty i tak mało czasu, że nie umiem sobie czasu zorganizować...
Usuń(U mnie wyświetla się wszystko normalnie.)
Uszyj sobie organizer, uszyj :-) nie będziesz potrzebowała na jego stworzenie więcej jak godzinki! :-)
ale naszyłaś!! te torby są przepiękne!!
OdpowiedzUsuńjak ja bym zobaczyła coś takiego w ogrodzie to żegnajcie warzywa.Aż mnie otrząsnęło brrrrrrrrrr
u ciebie jesień,u nas wiosna:)
Dziękuję ślicznie :-) Stonoga pojawiła się u nas na tarasie! więc musiałabym się wyprowadzać z domu... ;DDD Nasza jesień jak narazie tak ciepła jak lato w Polsce więc nie narzekam ;-)
UsuńPracowałaś jak mróweczka :) Ale pewnie taka okazja (transport) zdarza się niezbyt często, więc rozumiem twoja determinację. Najważniejsze, że zdążyłaś i wszystkie śliczności dotarły do właścicieli :)
OdpowiedzUsuńMuszę pokazać tę stonogę mojej Młodej - ona brzydzi się nawet dżdżownicy :) Ale będzie pisk!
Nawet jak stado mróweczek ;-) I nawet nie mogłam wcześniej zacząć szyć, bo Dominik zameldował, że przylatuje na tydzień przed terminem. Ta stonoga jest obrzydliwie obrzydliwa ;-)
UsuńTen organizer jest fantastyczny. Świetny pomysł i wykonanie.
OdpowiedzUsuńNasza koniczyna wygląda zupełnie inaczej. Czy z Twojej też da się pleść wianki? :) Pamiętam, że w dzieciństwie taką sobie ozdobę organizowałam :)
Nie wlazłam bym już do ogrodu po zobaczeniu takiego obrzydlistwa, a cały ogród potraktowała preparatami killerami. Panicznie boję się wszystkiego co pełza.
Dziękuję :-) Listki polskiej koniczyny są podobne, ale kwiaty rzeczywiście zupełnie różne i one są niestety za małe i zbyt łamliwe żeby pleść z nich wianki - a szkoda, wielka szkoda!, bo ja też uwielbiałam wianki z koniczyny! :-) Ta stonoga najprawdopodobniej szła, skoro miała tyle nóg, choć wyglądało jakby pełzła... ;-) Ona była u nas na tarasie przed domem, ale tutaj człek musi zgodnie żyć z obrzydlistwami - stonogi, pająki(ptaszniki), ropuchy, owady wszelkiej maści, a nawet węże - wszystko to pojawia się lub pojawiło blisko naszego domu :-)
UsuńTym bardziej podziwiam, bo nigdy nie przeniosłabym się w takie rejony. Szczerze mówiąc to nawet wycieczki w takie bardziej naturalne rejony mnie przerażają ostatnio. Na starość człowiek robi się wygodny i strachliwy ;)
UsuńEch tam na starość! ;-) Niektórzy po prostu lubią miasto inni wieś :-)
UsuńWoow! Jesteś bardzo twórcza! I do tego ten ogródek. Podziwiam bardzo. Stonoga fuj! Ale pewnie wszystko tam takie przerośnięte, aż się boję zapytać jak wyglądają te pasikoniki....
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Hahahaha! nie no pasikoniki w ogrodzie są normalnych rozmiarów :-)))
UsuńAle pracowita jesień u Ciebie...a my zaczynamy się cieszyć wiosną ;)
OdpowiedzUsuńA stonoga to straszliwy potwór skoro nawet kot go nie zaczepi :D
Bardzo pracowita, tak bardzo, że zaczynam narzekać na brak czasu! :-) Kotka była stonogą bardzo zainteresowana, ale, że była akurat nażarta to dała sobie spokój, bo normalnie to ona zwierzątka tej wielkości chętnie zjada ;-)
UsuńJesteś dobra baba! I pracowita. Mogę wpaść porobić w Waszym ogródku????? :D :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję :-) Wpadaj! - będziesz miała nieograniczoną swobodę w ogródku, teoretycznie przez cały rok może Ci się udać coś wychodować do jedzenia, więc możesz zostać tutaj na zawsze ;-)
UsuńPo takich ładnych widokach (prezenty) taką paskudę zaprezentować! Estetyczna huśtawka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) I cóż ja na to mogę poradzić Aniu, że żyjemy w świecie przeciwności... ;DDD
UsuńAle narobiłaś ;) super , ale stonoga wygląda paskudnie
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Na żywo była jeszcze paskudniejsza! ;-)
UsuńPrawdziwym z ciebie święty Mikołaj :)
OdpowiedzUsuńHahaha! a raczej ho! ho! ho! ;-)
UsuńSzycie, ogród, pieczenie pizzy... Kiedy Ty na to wszystko znajdujesz czas :-)?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :-)
Czasu brakuje, ale pocieszam się, że nie muszę do tego wszystkiego pracować zawodowo, tak jak większość z Was w
UsuńPolsce... :-) Pozdrawiam :-)
Materiały do poszewek znalazłaś super - chłopaki i dziewczyny się na pewno ucieszą.
OdpowiedzUsuńTorby są piękne - jest kwiecień, zaczynam robić dla siebie, może wreszcie też torbę uszyje (wg Twojego wzoru :-))?
I ten pokrowiec na szpuleczki - genialny w prostocie. Ja póki co mam system męża: nakładkę z przezroczystej rurki na każdej szpulce - przez to się nitki nie rozwijają i leżą sobie w jednej przegródce koszyczka na nici. Razem z poduszką na szpilki.
Dziękuję :-) Dawno nie pokazywałaś nic co uszyłabyś dla siebie, więc czekam! :-) Sposób na szpuleczki Twojego męża też jest świetny! pogratuluj mu pomysłu :-)
UsuńDzięki, przekażę :-) A ja z lekką zazdrością oglądam Twoje kolejne spódnice :-)
UsuńNie ma czego zazdrościć ;-) życzę Tobie więcej czasu i machniesz sobie kilka spódnic ;-)
UsuńAleż u Ciebie pracowicie! Śliczne rzeczy wychodzą spod Twojej ręki:) Zwłaszcza w moim typie ten koszyczek dla teściowej. A stonoga jest taka, że ja bym ją pomyliła z jakimś wężem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Koszyczek to też jeden z moich faworytów, na żywo prezentował się jeszcze lepiej :-) Kiedy zobaczyliśmy stonogę pomyśleliśmy właśnie, że to wąż! :-)
UsuńOjej jaka obfitość dzisiaj :) Naszyłaś mnóstwo ku radości bliskich i naprawdę bardzo piękne wszystko, podziwiam :) Koniczynka śliczna, koktajl zdrowy a ogród taki olbrzymi. U Ciebie w nim pasikoniki u mnie były dziki :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :-) Dziki w ogrodzie?! cóż za odwiedziny! :-) Myśmy specjalnie ogrodzili teren ogródka, bo inaczej musielibyśmy liczyć się z odwiedzinami kur, krów i lisów... ;-) Pozdrawiam :-)
UsuńJak tego jest dużo! Już sobie wyobrażam, ile długich godzin spędziłaś przy samych literkach;) Najbardziej mi się podoba chyba najprostszy prezent - to, co nazwałaś kuferkiem. może bym sobie takie coś uszyła, albo nawet kilka! Bo po do kupować w Ikei, skoro można uszyć samemu?;D
OdpowiedzUsuńDużo, dużo, a to jeszcze nie wszystko co w lutym uszyłam :-) Kuferek jest genialny! - zachwyciłam się czymś takim już dawno, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam go u kogoś na blogu(nie pamiętam już gdzie to było) :-) "Koszyczek tekstylny" to chyba trafiona nazwa tego uszytka. I oczywiście nie ma co kupować plastiku w Ikei skoro można praktycznie z resztek materiałowych samemu takie koszyczki wyczarować! Dla siebie też planuję uszyć takie, na nici, suwaki, tasiemki i do łazienki jeden, ale kiedy się za to zabiorę nie wiem... ;DDD
UsuńWłaśnie też myślałam o tym jako o pojemniku na nici, wstążki i inne;) To na prawdę świetny pomysł i poważnie się zastanowię, czy nie wolę takich cudaków od plastiku.
UsuńCo do sukienki odpisałam Ci u siebie, ale tak mnie ten komentarz ucieszył, że napiszę drugi raz. Szyj koniecznie, bo wygodne to jak piżama, a ładne jak...sukienka;) To jest na prawdę przemiłe uczucie zmotywować/zainspirować kogoś do działania! Mam nadzieję, że zobaczę u Ciebie podobną kiecę już niedługo, bo patrząc na Twoje tempo szycia, nie powinna Ci zająć zbyt wiele czasu;) Jeśli chodzi o kolor to zwykle stawiam na neutrale/brązy/zielenie, ale chcę się trochę przemóc i czuć się dobrze w czymś bardziej żywym. Do neonów mi jednak daleko i tak pozostanie;p
Hahaha - "wygodne to jak piżama, a ładne jak...sukienka" - masz sto procent racji! :-) Co do kolorów to ja je zaczęłam nosić dopiero tu w Paragwaju, ale podoba mi się to bardzo :-) W Europie nosiłam głównie czarny. Sukienkę uszyję na pewno, ale njpierw muszę znaleść odpowiednią tkaninę :-)
Usuńmiałam zacząć od worka na przydasie ale ten ogromny robal zresztą najpierw pomyślałam że to wąż, no okropny :P
OdpowiedzUsuńnajbardziej spodobał mi się kuferek/koszyczek sama ostatnio uszyłam podobny :D
ja w tym roku nie sadzę warzyw bo żyjemy cały czas budową i już nie mam serca do miejsca w którym aktualnie mieszkamy, planuję nowy ogród który będzie tylko nasz
Dziękuję :-) Takie kuferki są świetne nie da się ukryć ;-) Muszę przyznać, że ogródek to nie jest moje hobby z pierwszej dziesiątki rzeczy, które sprawiają mi przyjemność ;-) Ale jak trzeba to trzeba :-) Przy czym jakieś kwiatki i rośliny ozdobne to już absolutnie nie ja! chyba jakaś dziwna jestem, ale taka jest prawda ;-)))
UsuńO wow, niezła produkcja. Organizer na szpulki jest mega, no i narobiłaś mi ochoty na pizze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) To była faktycznie mała produkcja ;-) Naciesz się pizzą zanim zaczniesz karmić! :-)
UsuńKot ma ciekawa minę, chyba się na nią szykuje ha!ha!
OdpowiedzUsuńTorba mi się podoba.
Na pizzę narobiłaś ni smaku..pozdrawiam wiosennie...
Dziękuję :-) Kot nie zdecydował się potwora zjeść, ale może tylko dlatego, że był akurat po śniadanku ;-) Pozdrawiam jesiennie :-)
UsuńTo podpisuję się pod tą "mróweczką", ale rozumiem Twoje intencje. Prezenty super bo szyte przez Ciebie i bardzo kolorowe.:) Ja ostatnio z szyciem kuleję, może się z tego wyleczę.
OdpowiedzUsuńW prawdzie ze zwierzętami byłam za pan brat, ale ta stonoga to jakiś olbrzym-można ją z czym innym pomylić i niezłego stracha napędzić. Życzę urodzaju na poletku i jak najmniej szkodników. Przyjemnego weekendu życzę.:)
Dziękuję :-) Nie mam zbyt wielu możliwości tutaj sprawiania prezentów moim najbliższym w Europie, więc wykorzystuję takie okazje, jak przyjazd Dominika na maksa :-) Miłego weekendu! :-)
UsuńPiękne uszytki! Organizer też super :) Pizza wygląda mega smakowicie. A ta stonoga to chyba jest dżdżownica co? :P Bo stonogi troszkę inaczej wyglądają przynajmniej w Polsce, ale faktycznie wielkolud :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Hahaha! stonoga, która wygląda jak dżdżownica - masz zupełną rację! ja też w pierwszej chwili pomyślałam "dżdżownica", ale ona miała naprawdę nogi! więc to ją chyba dyskwalifikuje jako dżdżownicę, bo one przecież nóg nie mają... czy się mylę?
UsuńNo nie mają :P Ciekawe, bo w ogóle tych nóg nie widać, a na miniaturce to w ogóle jak wąż wygląda :D Tak piszesz, że wszystko tam takie "bezpieczne", a jadowite stwory macie też?
UsuńNie no wszystko to nie jest tutaj bezpieczne! Mamy jadowite węże i pająki ptaszniki, skorpiony... chociaż szczerze mówiąc do tej pory nie weszły nam one w drogę i nic nie zrobiły! Gorsze są owady drobne, na przykład: malutkie muszki, które kąsają jak szalone!, włochate gąsienice, których dotknięcie powoduje obrzmienia skóry i potworny świąd!, czy choćby pewna odmiana pchły ziemnej, która wgryza się w nasze stopy i składa jaja! ... Drobnica ta nie zagraża naszemu życiu, ale jest naprawdę nieprzyjemna! ;-)
UsuńAż mnie ciarki przeszły :P
UsuńMożna się jednak przyzwyczaić ;-)
UsuńPrezenty rewelacja, naprawdę świetne, kolorowe, idealnie wykonane i aż tyle, podziwiam!
OdpowiedzUsuńOrganizer na szpuleczki - WOW, w życiu nie wpadłabym na to aby coś takiego zrobić, super.
I znowu Tobie zazdroszczę jak nie słoneczka to pizzy z takiego pieca, musi smakować rewelacyjnie.
A co do stonogi to hmm jak bym taką na żywo zobaczyła to zawał murowany. Ja się małych pajączków boję a to to przecież ...
PS - oj wredne te pasikoniki
Dziękuję Mgiełko za tyle miłych słów! :-) Organizer na szpuleczki to było jakby olśnienie - jest naprawdę świetny i praktyczny, że tak nieskromnie powiem ;-) Pizza ma naprawdę nieporównywalny i niezapomniany smak :-) I na pochybel pasikonikom! mam nadzieję, że je w tym roku ujarzmię :-)
UsuńBardzo spodobał mi się ten organizer na szpuleczki, jest Super :) Ja również pizze robię sama... tylko niestety w piekarniku... pieca brak :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Najważniejsze, że pizza robiona w domu - pyszna jest tak! Uwielbiałam pizzę mojej mamy :-) A tutaj brak pieczarek do własnej pizzy... szkoda, bo bardzo lubię :-)
UsuńBardzo fajne przydasie :) i jakie efektowne!!! i niestety pracochłonne :D Mnie już humor się poprawił bo na ogródku zrobiło się zielono i słonecznie :)))) żyć nie umierać!!!! mnie plony zżerają ślimaki mutanty, ostatnio takiego zmierzyłam ,miał dł.12cm i grubość 2cm! od jakiegoś czasu u nas jest plaga tych ślimorów!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Jak się ma tak rzadką okazję obdarować najbliższych to pracuje się z przyjemnością :-) Nie kumam co z tymi wszystkożernymi brzydalami w ogródkach! nie mogłyby tylko częściowo objadać warzywek? chętnie oddałabym im połowę, ale wszystko?! ;DDD
Usuńniemal z wypiekami na twarzy czytałam ile cudowności uszyłaś -hurtowo potraktowałaś temat :), uwielbiam takie upominki... na widok pizzy mój żołądek zaczął się dopominać jakiejś strawy
OdpowiedzUsuńjednak gdy doczytałam do STONOGI to normalnie zbladłam!!! mateczko kochana to wielkie COŚ ot tak sobie wędruje po Waszych włościach??? dostaję dreszczy na widok kleszcza ale to to mnie normalnie zwaliło z nóg...
Dziękuję przepięknie! :-) Sprawa musiała być potraktowana hurtowo - Dominik miał dużą walizkę ;-) Przeprowadzając się do Paragwaju musieliśmy się liczyć z "tropikalnymi" żyjątkami, ale czasami i nas widok czegoś takiego zaskakuje :-)
UsuńJak la lubię Twoje posty, tyle się dzieje:-) Ta pizza ech ... jest tak swojsko i miło u Ciebie. A prezenty chciałam cos wybrac naj ale sie nie da , jesteś niesamowita. Uwielbiam w ogole torby takie lumpowe szamtowe, przepraszam za okreslenie ale to w pozytywnym slowa znaczeniu, jest cudowana, ciclalabym taka, nie lubie takich sklepowych i już ! Pozdrawiam Cię kochana i ściskam
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie komentarze czytać! ;-) Dziękuję :-) Co do toreb, jeśli takie lubisz, to w następnym poście pojawi się jeden model, który powinien Ci się bardzo spodobać :-) A szycie toreb to fantastyczna sprawa, można naprawdę poszaleć i mieć torbę jaką się chce :-) Pozdrawiam :-)
UsuńBardzo bym chciala uszyć sobie taka torbę:_( Oczywiscie konczy się tylko na chęciach ,a le jak tylko ogarnę skrawek ziemi to obiecuje sobie ,ze coś pokombinuje no chyba ,że Ty chcesz mi uszyć :D Ale za daleko hehe :-*
UsuńO! Z przyjemnością uszyłabym Tobie jakąś torbę! Może to nawet zrealizujemy, jeśli ktoś przyleci do nas w odwiedziny, bo pocztą stąd naprawdę nie chcę wysyłać - nie mam w ogóle do niej zaufania! wciąż są jakieś problemy, nawet z paczkami wysyłanymi z Europy, np. teraz czekam na jedną, która zamiast do Paragwaju trafiła do Kanady..., a świąteczna paczka(na Gwiazdkę) przyszła do nas z ponad dwumiesięcznym opóźnieniem przetrzymana w Brazylii...
UsuńPomysł na organizację szpuleczek jest boski :) Jeśli chodzi o prezenty, to podziwiam. Trochę się musiałaś napracować, ale wiem że nagroda w postaci wdzięczności obdarowanych jest bezcenna (serduszko rośnie a buzia się śmieje ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) Pracy trochę było, ale niepowtarzalność i indywidualność prezentów wynagradza trudy :-)
UsuńNiepowtarzalne i oryginalne dlatego najnajlepsze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Dokładnie tak jest z własnoręcznie zrobionymi prezentami - i do tego dużo serca włożone w pracę :-)
UsuńZaczynam się o Ciebie martwić. Co post to wyglądasz ostatnio na szczuplejszą, harujesz jak wół, mam nadzieję że ta zieleninka to dodatek do posiłku? Prezenty świetne, wszystkie naj bo własnoręcznie stworzone. Szpulecznik wychodzi Ci obłędnie, podkusiłaś mnie już za pierwszym razem ale ja ciągle nie mam gumy, a u Ciebie taka ładna... że nie uszyję jak nie znajdę czegoś co mi się równie mocno spodoba.
OdpowiedzUsuńAch! nie masz się co martwić o mnie! na tych zdjęciach wyglądam na szczuplejszą, bo jestem w dżinsach, a ja utrzymuję stałą wagę już od trzech lat mniej więcej, kiedy przestałam intensywnie Lunę karmić, wróciłam do mojej wagi sprzed ciąży, do mojej wagi z czasów liceum i nie mam żadnych problemów z jej utrzymaniem :-)
UsuńSzpulecznik w prezencie dla Izy musiał oczywiście lepiej wyglądać, jak ten który na szybcika uszyłam dla siebie ;-) Na szczęście było kilka szerokich, kolorowych gum do wyboru w pasmanterii :-)
Sprawdziłam, u nas taka guma to produkt niedostępny, najpodobniejsza jest guma do spódnic bardzo szeroka, za bardzo i droga 12zł /m.b. Będę musiała się do tej Twojej przejść ;).
UsuńZdziwiłam się, bo poszukałam w necie i faktycznie nie znalazłam, a u mnie w pasmanterii była nawet o wzorze moro ;-)
Usuńtupię nogą z zazdrości! Ja też chce takie prezenty! Organizer na szpuleczki achhh no cudowny!
OdpowiedzUsuńDziękuję przepięknie Magdalenko! :-)
Usuńo jezu ale mnie dawno u Ciebie nie było (przepraszam) Jakoś ten rok zakręcony, nerwowy...teraz chyba odchorowuję i mam lenia, ja mam przerwę, maszyny maja przerwę...mam ochotę się położyć i pachnieć albo znów iśc na imprezę i sie zresetować..tak źle i tak nie dobrze. Mam nadzieję że ma nie moc minie i nabiorę energii bo chwilowe zrywy dobrego humoru i energii na wiele mi nie starczają.
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje uszytki piekne!, na pewno ucieszyły obdarowanych
Dziękuję :-) Odpoczywaj Kochana! zresetuj się jak trzeba, nic na siłę, bo to nic nie da! :-) Pozdrawiam Cię i wysyłam Tobie dobre myśli! :-)
Usuńo jeju, normalnie człowiek fabryka z Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńTaka chudziutka chineczka, która musi pracować na maszynie domowej ;DDD
UsuńPiękne rzeczy uszyłaś, te kolory na pewno sprawiły dzieciom dużo radości :) Stonoga imponująca, ale obrzydliwa :D Jestem bardzo ciekawa tego zielonego koktajlu :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Co do zielonego koktajlu to polecam gorąco! na śniadanko :-) Wystrczą dwie garści roślin i ziół dziko rosnących lub sałata/zioła z ogródka, zalewa się je w blenderze niewielką ilością wody i miksuje, potem dodajemy sok z przynajmniej jednej cytryny, owoce tyle żeby koktajl był słodkawy i wody tyle żeby konsystencja była odpowiednia - pyszota!!! :-)
Usuń