Spódniczki
Ciekawostki z życia w Paragwaju.Kto pamięta szkolne fartuszki czasów komunistycznych? :-) Nigdy nie uwierzyłabym, że kiedyś za nimi zatęsknię... a jednak! :O Stało się to tutaj w momencie kiedy Luna poszła do przedszkola. Przedszkole jest przy szkole, a szkoły w Paragwaju wymagają noszenia szkolnych mundurków.
ZGROZA!
Masakryczny biały kolor bluzek (każda mama wie o czym mówię...) i do tego kolor ciemnoniebieski, bordowy, rzadko zielony lub czarno-biała pepitka - w zależności od szkoły.
Wyróżnia się stój apelowy(galowy):
-dziewczęta: półbuty, białe kolanówki, spódniczka(w odpowiednim kolorze, najczęściej plisowana) i biała bluzka koszulowa;
-chłopcy: półbuty, spodnie w kancik(w odpowiednim kolorze), biała koszula, krawat;
i strój sportowy(codzienny):
-spodnie dresowe(plus kurtka dresowa) lub szorty w odpowiednim kolorze i biała koszulka.
Wszystko to trzeba zakupić. Początkowo myślałam, że mundurki takie mają za zadanie ujednolicić różnice dochodowe poszczególnych rodzin i są tanią alternatywą do zwykłego ubrania. Jakże naiwna jestem - umundurowanie jest w normalnej cenie, a zakup tego wszystkiego to DUżY (i dodatkowy!) wydatek!!!(a różnice dochodowe i tak da się zauważyć...) I to coś takiego akurat tu w "biednym" Paragwaju, naprawdę łatwiej i taniej byłoby wprowadzenie fartuszków... tfu, tfu!!! ;-)
No i do tego jeszcze jakość tych mundurków! Bluzki i koszulki to jeszcze pół biedy, można znaleść coś z bawełny. Cała reszta wykonana jest z nieciekawych jakościowo sztucznych materiałów, często nieładnie odszyta, produkowana oczywiście w Chinach, bo przecież toto musi być tanie(a nie jest...).
Spódniczkę i spodnie dla mojej córki postanowiłam uszyć sama, tym bardziej, że trudno jest dostać rozmiarówkę dla przedszkolaka.
Koszt zakupu materiałów okazał się zdecydowanie niższy jak koszt gotowego ubrania.
Uszyte przeze mnie spódniczki odbiegają wyglądem od standardu jaki można kupić w sklepach, ale taki jest urok szycia ;-), no i kolor spódniczek jest taki jaki trzeba :D
O tak, biel to zło:D na każde przedszkolne przedstawienie rodzice są uprzedzani i dziewczynki mają mieć białe rajstopy, u nas są one jednorazowego użytku najczęściej bo są po jednym przedstawieniu tak zajechane na stopach że nie wiem:P Już lepsze byłyby czarne albo granatowe:D
OdpowiedzUsuńNo widzisz :-) A ja muszę prać, i to ręcznie najczęściej, trzy razy w tygodniu bluzkę i skarpetki... :P
UsuńHa ja nie tylko w chałaciku maszerowałam, ale z wielką tarczą szkoły :)Będziesz miała prania że ho, ho. Badż przywykniesz że Luna nie będzie miała krystalicznie białych bluzeczek :) Spódniczki wyszły super i właśnie to jest w szyciu super - niby ogólne zasady zachowane, a jednak coś można przemycić swojego :)
OdpowiedzUsuńOh! Te bluzeczki już po dwóch miesiącach użytkowania nie są krystalicznie białe! A jak przyglądam się innym uczniom w szkole to szarość zakrada się do białych bluzeczek wszystkich dzieciaków ;-) I tu nie chodzi tylko o tą szarość - plamy! to jest dopiero zmora!
UsuńCo do spódniczek - szycie jest po prostu piękne i daje fajne możliwości :-) Cieszę się, że Ci się podobają.
Mała przedszkolanka wygląda rewelacyjnie...piękne spódniczki.U nas w szkołach tez niestety tak jest .Mundurek z byle jakiego materiału - obowiązkowy kosztuje sporo.
OdpowiedzUsuńO nie to co dawniej , atłasowy fartuszek do tego kołnierzyk biały ręcznie robiony z kordonka , tarcza równiutko przyszyta błyszcząca...potem komuna lat 70-tych przyniosła dederonowe fatuszyska z dopinanymi kołnierzykami też z dederonu i tylko tarcza została ..a potem przyszły lata 80 -te i przyniosły wolność w ubiorze oczywiście ....teraz jest powrót do mundurków szkoda tylko ,że tak kiepskich jakościowo..ale może i to się zmieni... ech powspomiało mi się troszkę... :)
O, serio w Polsce wprowadza się znowu mundurki szkolne? Kto mi wytłumaczy sens takich mundurków? :-) Bo ja tego jakoś nie jarzę...
UsuńJa też tego nie rozumiem, mojej przyjaciółki dzieci chodzą do przedszkola z mundurkami i niby chodzi o to żeby żadne dziecko nie czuło się jakoś gorzej jak ma nazwijmy to biedniejsze ubranie niż dzieci w jakiś wypasionych ciuchach .
UsuńNo widzisz, ja już to zaznaczyłam w poście, że to nie funkcjonuje - różnice "klasowe" i tak się zauważa, może u przedszkolaków nie tak bardzo, ale starsze dzieci to potrafią: plecak/torba, drobna biżuteria, buty, no i telefon komórkowy, bo nie wszystkie szkoły zabraniają jego posiadania. Poza tym widać też czy ubrania są donaszane czy nowe...
UsuńNiestety też mi się przytrafiło nosić mundurek w gimnazjum. Źle to wspominam. Kupę kasy kosztował a był brzydki, z beznadziejnego materiału i uszyty byle jak. Ciemnozielona bluza pod szyje, a pod to biała polówka. Dziewczyny i chłopaki to samo. Na dodatek mieliśmy po jednym komplecie, a jeśli chodzi o zamienne ubranie na czas prania to też były wymogi takie, że szkoda gadać. Bluzy się pruły w czasie zakładania przez głowę, rozciągały i wyglądaliśmy gorzej niż jakbyśmy się poubierali w ubrania po starszych braciach. Złe wspomnienia. Dobrze, że chociaż Luna może się spódniczkami wyróżniać, są bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze się tak rozpisałam.
Ależ ropzpisuj się ile tylko chcesz, zawsze miło się czyta. No i dochodzę do wniosków, że mundurki to jednak zło... ;-)
UsuńNie popieram mundurków u dzieci. To odbiera im poczucie indywidualności, a rodziców naraża na koszty. Jedno dziecko da się przeżyć, ale jak ktoś ma kilkoro? Ładne, pomysłowe spódnice uszyłaś, zwłaszcza ta z falbaną:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) I myślę, że złapałaś właściwy trop! - być może właśnie o to chodzi: "odbiera im poczucie indywidualności" !!!
UsuńSłodkie te spódniczki!
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńAle mała słodko wygląda w spódniczkach ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Gdyby nie świadomość, że one są szkolne, to możnaby je zakładać "do kościoła" ;-)
Usuńspódniczki są śliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
Usuńpiękne te spódniczki, bardzo bardzo mi wpadły w oko
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Z czasem okazało się, że ulubioną spódniczką Luny jest ta z guzikowymi kwiatami :-)
Usuń