To co uszyłam odbiega od cudności z innych blogów, szablony robiłam od ręki i to nawet asymetrycznie, ale Luna zadowolona :-)
Sówka - inspirowana sówkami Rosy. Wykonana z resztek materiału jaki miałam.
Kotek - jak to kotek, najprostszy sposób na narysowanie kota, trochę księżycowy mi wyszedł, ale zdolności plastycznych mi brak :-) Materiał recyklingowy - flanelowe spodnie od piżamy.
Jednorożec - inspirowany kurteczką, którą uszyła LolaJoo. Jest to bardzo luźna interpretacja przepięknej kurtki Loli, ale naprawdę ona nasunęła mi myśl na uszycie tego gadżetu :-)
A że zabaweczki dla mojej córy, postanowiłam wypchać je ścinkami z resztek materiałów jakie miałam - ekonomicznie i ekologicznie, a szału być nie musi na użytek domowy :-);-)
Ciekawostki z życia w Paragwaju.
Wodne zabawy.
Dzisiaj przy okazji tematu zabawek chciałabym pokazać zdjęcia jednej z ulubionych zabaw mojej Luny i jej kolegów. A klimat Paragwaju sprzyja tym zabawom :-) Woda w przeróżnych odsłonach podczas zabawy to u nas normalka. Zresztą każda mama to wie, jak dzieci chętnie się taplają, no i każdy z nas dobrze pamięta ile z tym radości :-)
Kąpiel dla lalek:
Na poniższym zdjęciu dzieciaki, trochę niedopilnowane, rozebrały się od pasa w dół (i kompletnie przemoczyły:-)), żeby pobrodzić w kałuży, a dzień był zimny...!:
Z kolei podczas letniej burzy bieganie po deszczu (na golasa:-)) to niemalże "konieczność" :-)
Albo wykorzystanie strug deszczu do wodnej ślizgawki - super sprawa!:
Poza tym sąsiedzi mają basen i codzienna(w sezonie, czyli mniej-więcej od września do kwietnia:-)) kąpiel w nim to obowiązek!
A niedaleko od nas płynie strumień:
Dzieciaki uwielbiają zabawy podczas których mogą się brudzić, a my tutaj często pozwalamy im na to, albo dzieci pozwalają sobie same ;-) :-)
Kiedy Luna była mała uwielbiała smarować się i wyjadać zieloną glinkę kosmetyczną, teraz traktuje ją już tylko jako lekarstwo do użytku zewnętrznego i wewnętrznego :-)
Super zdjęcia! Szczerze mówiąc w tej zielonej glince to sama bym się potaplała. Dla zdrowotności rzecz jasna. Na razie paćkam nią tylko twarz :)
OdpowiedzUsuńKot w misie jest bardzo fajny!
Dziękuję :-) Przez chwilę zastanawiałam się w jakiej misie jaki kot... a on rzeczywiście w misie ;-)
UsuńZachęcam Cię do podjadania tej zielonej glinki - wpłynie dobrze na twarz :-)
Serio? Jak dobrze wpłynie też na wypadanie włosów to od dzisiaj włączę ją do mojego menu jako śniadanie, obiad i kolację :)
UsuńO jak najbardziej wpłynie dobrze na wypadanie włosów, propnuję Ci dwie łyżeczki rozpuścić w szklance wody i pić na śniadanie, obiad i kolację :-) Jeśli chcesz mogę wysłać Tobie mailem artykuł o glince i jej właściwościach.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBardzo eleganckie a najważniejsze, że Luna zadowolona:). To ją mają zabawki najbardziej cieszyć:). Możesz rysować połowę szablonu na złożonej kartce i potem wyciąć - będzie symetrycznie:).
OdpowiedzUsuńDzieciaki, jeśli nie są zepsute zbyt dużą ilością prezentów(często okazałych), potrafią cieszyć się z drobnostki :-) My staramy się Lunity nie rozpieszczać i dlatego jest szczerze zadowolona choćby ze spineczki, jeśli ktoś jej ją podaruje.
Usuńaa hahha ale czaderską dzieci mają frajdę :)
OdpowiedzUsuńNo i jestem zaszczycona inspirowaniem :D No róg niezły :)
Dziękuję :-) Inspirujesz Twoim wspaniałym blogiem z pewnością tysiące ludzi! :-)
UsuńTy to za surowa jesteś dla siebie kobieto. Zabawki wyszły ci wprost bajecznie :) i nie słodzę. A teraz wprost urzekło mnie zdięcie na tapecie- ja też chcę być w takim miejscu! :) No a kąpiele błotne i tyle miesięcy w ciepełku to wprost raj dla mnie i mojej małej. Aha i bardzo podoba mi się imie twojej córeczki :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie na tapecie pstryknięte na naszej działce, a więc jak najbardziej autentyczne :-) Ciepełko było głównym powodem do ucieczki z Europy, a imię dla córki wybierał mąż, nawet nie mieliśmy innych wybranych, to musiała być Luna :-)
UsuńParagwaj ma też swoje złe strony :-) Choćby tylko brak rodziny i przyjaciół, którzy zostali w Polsce i Niemczech...:-(
UsuńOoo, u nas w sezonie też można w basenie poszaleć! Zazwyczaj to od lipca do sierpnia, ale w tym roku zapowiada się, że pomoczymy się aż przez calutki lipiec. Później tylko troszkę zimy i znów lipiec :D ♥
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha!!!! Twoje komentarze są cudne! :-)
UsuńCudowne zdjęcia, dzieciaczki i w ogóle super.Kąpiele w basenie prawie cały rok to coś dla mnie, jak Ty tam trafiłaś:)? Zabawki śliczne, bezcenne bo uszyte przez mamę,pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam :-) A to mąż chciał wybyć z Europy, a że jesteśmy weganami i marzyły nam się owoce południowe rwane z własnych drzew na śniadanie to trafiło na Amerykę Południową ;-)
UsuńAle się rozmarzyłam, na pewno jest tam pięknie, gratuluję odwagi, nie każdy ją ma by wyjechać tak daleko♥
UsuńJakie wspomnienia we mnie obudziłaś! Sama bym na golasa pobiegała podczas letniej burzy! Tylko nie mam odpowiednio ustronnego miejsca, w innym wypadku takie zachowanie zostałoby uznane za mocno nieobyczajne:D
OdpowiedzUsuńA sówka i kotek bardzo fajne, ten jednorożec to też dobra sprawa:D
Oj tak, niestety nam dorosłym obyczaje na to nie pozwalają. Gdyby nie to, że mury nam się nie podobają, chętnie odgrodzilibyśmy się od sąsiadów, żeby sobie też na golasa pobiegać ;-)
UsuńJednorożec troszkę za duży mi wyszedł, ale sprawdza się :-)
Kotek jest taki sympatyczny ;D Róg bardzo mi się spodobał hah :) super. Tego tarzania w błotku aż pozazdrościłam. ;) Ma się ochotę czasami tak powygłupiać.
OdpowiedzUsuńDzięki :-) Chyba wszyscy dorośli jakąś częścią siebie wciąż jeszcze z przyjemnością potarzaliby się w błotku, ja też ;-)
Usuńnie wiedziałam, że glinkę można jeść :)
OdpowiedzUsuńi kobieto czepiasz się - maskotki są urocze - powiększyłam pierwsze zdjęcie i widać jak ładnie poradziłaś sobie z satynowym zygzakiem - ja (a może ja i moja maszyna...) nie potrafię tego robić.
Pozdrawiam
Dziękuję :-) ścieg satynowy opanowałam JAKO TAKO!, ale daleko mi do perfekcyjności i to w dużej mierze ze względu na to, że leniwiec jestem i nie mam cierpliwości żeby się z tym bawić ;-)
Usuń