Pokrowiec miał być, ze względu na koszty, tylko z pojedynczej warstwy materiału, a wybrałyśmy sztruks, żeby tkanina była trochę "mocniejsza".
Pokrowiec wyszedł jak wyszedł - szału nie ma, ale bez usztywnień nie może go być ;-) Przy czym z usztywnieniem i innymi bajerami nie dałabym pewnie rady takiego pokrowca na mojej maszynie uszyć ;-) Ale jeśli uwzględni się to jakim kosztem pokrowiec został uszyty, to nie jest tak źle: 1,5m materiału i dwa 80-cio cm suwaki kosztowały 25.000 guaraníes, czyli niecałe 5 euro, czyli około 20 złoty :-) A gitarę dzięki pokrowcowi można teraz swobodniej przenosić z punktu A do B.
Heute präsentiere ich eine Gitarrentasche die ich genäht habe für meine 13.-jährige Nachbarin Belén. Die Tasche ist nicht gepolstert, aus einer Schicht Stoff genäht. Sie sollte einfach nur günstig sein, die Kosten: 1,5m Kordmaterial und zwei 80cm lange Reißverschlüsse 5€ :-) Aber dank der Tasche kann man die Gitarre einfacher tragen :-)
Heute präsentiere ich eine Gitarrentasche die ich genäht habe für meine 13.-jährige Nachbarin Belén. Die Tasche ist nicht gepolstert, aus einer Schicht Stoff genäht. Sie sollte einfach nur günstig sein, die Kosten: 1,5m Kordmaterial und zwei 80cm lange Reißverschlüsse 5€ :-) Aber dank der Tasche kann man die Gitarre einfacher tragen :-)
Wnętrze pokrowca starałam się trochę ładniej wykończyć:
Die Innenseite habe ich versucht schön zu beenden:
A tu już, jakże śliczna Belén, z gitarą w pokrowcu:
Hier die hübsche Belén mit ihrer Gitarre in der Tasche:
Ohne Polsterung hängt die Tasche bei dem Gitarrenhals, macht aber nix :-)
Ciekawostki z życia w Paragwaju. / Mein Leben in Paragwaj.
Pranie. / Wäsche.
W Paragwaju zdecydowana większość kobiet codziennie robi pranie ręczne! Pralka automatyczna jest tutaj wciąż jeszcze luksusem! Trochę popularniejsze są pralki typu "Frania", ale przy nich też dużo roboty. Najczęściej kobiety siadają obstawione kilkoma wiadrami i miskami i trą w rękach sztuki odzieży.
Osobiście nie wyobrażam sobie prania ręcznego... Za każdym razem kiedy ładuję moją pralkę dziękuję jej za to, że jest :-)
Polecam Wam po przeczytaniu tego postu zrobić to samo - uśmiechnijcie się do Waszej pralki, pogłaszcie ją czule i podziękujcie jej, że Wam służy! ;DDD
A kiedy Paragwajki są już gotowe z tym praniem wywieszają je na płocie :D Pranie wiszące na płocie jest niemalże nieodłączną częścią paragwajskiego krajobrazu ;D
In Paraguay machen die meisten Frauen jeden Tag Handwäsche! Waschmaschine ist hier immer noch ein Luxus! Ich kann mir nicht vorstellen Handwäsche zu machen, deswegen danke ich jedes Mal wenn ich Wäsche mache, das meine Waschmaschine da ist :-)
Und wenn die Paraguayerinnen mit der Wäsche fertig sind hängen sie sie auf den Zaun auf... :-) Auf den Zaun hängende Wäsche gehört so gut wie zu den paraguayischen Landschaften ;D
Świetny i masz rację nie pomyślałabym,że szkoła może zapewnić uczniom "takie luksusy" u nas to o tym nawet nie ma szans ...a szkoda ...
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) I do tego gitarka śliczna, nówka :-) Ciekawe jak będzie wyglądała za parę lat...? ;-)
UsuńFajnie wyszło, szycie pokrowców wcale nie jest łatwe. Przypomniałaś mi właśnie, że muszę poprawić suwak w pokrowcu na wiatrówkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Uszyć go tym bardziej było dla mnie trudne, bo nie miałam żadnego wzoru, wszystko robiłam na czuja :-) Wiatrówkę? Do czego z niej strzelasz? :-)
UsuńFajnie, bardzo przydatny taki pokrowiec. A pranie na płocie to rzeczywiście ciekawy widok :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Widok jest naprawdę fascynujący ;D Kiedyś widziałam małe drzewko ubrane kilkunastoma parami damskich majtasów...! ;D
UsuńPokrowiec wyszedł profesjonalny. Po minie właścicielki zgaduję że więcej jej do szczęścia nie potrzeba :-)
OdpowiedzUsuńPralce i zmywarce do naczyń regularnie składam dzięki dorzucając ofiarę z ubrań/naczyń :-)
Dziękuję :-) Dokładnie, dokładnie - ofiary należy składać, one to lubią :-) Chociaż zmywarki nie mam, ale to jest też świetny wynalazek, tym bardziej przy większej ilości osób w domu :-)
UsuńUszyć pokrowiec na gitarę to nie taka prosta sprawa, dlatego chylę czoła. :) Uwielbiam twoje ciekawostki z Paragwaju, lubię poznawać nowe miejsca, a dzięki Tobie poznaję kolejne :) z tęsknotą czekam na więcej :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Cieszy mnie bardzo, że ciekawostki się podobają, kolejne będą się pojawiać :-)
UsuńJa myślę, że niezależnie od usztywnienia, taki pokrowiec jest już dość skomplikowany. Ja niedawno doceniłam pranie ręczne, i niektóre rzeczy piorę wyłącznie w ten sposób, korzystając z grubych gumowych rękawic odpornych na wszelką chemię, które dostałam od swojego chłopa:D Ale prania wszystkiego, tak jak i ty, sobie nie wyobrażam. Moja funkcja przy pralce sprowadza się jedynie do nasypania proszku bądź wlania płynu, i przetrzepania kieszeni bo moja młoda lubi wypychać je chusteczkami higienicznymi, co nieraz skutkowało praniem z białym nalotem:)
OdpowiedzUsuńPo ośmiu latach prania ręcznie niemal wszystkiego, zaczynając od bielizny na jeansach kończąc nie ma mowy, żebym cokolwiek wyprała ręcznie. Nawet jedwab, delikatną bieliznę. NIC :-) Pralka, program do prania ręcznego albo bardzo delikatnych rzeczy i relaks. Nawet jeżeli takie pranie trwa 2 godziny to mam to w nosie. Kocham wszystkie urządzenia, które pozwalają mi zająć się ciekawymi rzeczami albo nic-robieniem.
Usuń(w trakcie studiów i jeszcze trochę po trudno było co chwilę przeprowadzać się z pralką, więc jej nie miałam)
Jakatya - pranie ręczne robię tylko w nagłych wypadkach, jeśli coś potrzebuję na zaraz, a nie mam tyle ubrań by wypełnić pralkę. Chusteczki higieniczne to moja zmora, u nas pojawiają się one dosyć rzadko, więc nie mam nawyku sprawdzania kieszeni przed praniem, efekt jest okropny, szczególnie przy czarnym praniu...
UsuńFlorka - zdecydowanie zgadzam się z Tobą - wszystko prać w pralce! :-) i mieć więcej czasu na ciekawsze rzeczy!
Bardzo ładny pokrowiec! Kupiłam kiedyś taki( w dawnych czasach). Otwierał się na dole, pod pudłem gitary i wsuwało się gitarę. Też był miękki. Ja bym doszyła jeszcze pasek do przerzucenia przez ramię- wygodniej się wędruje i ręce się nie męczą.
OdpowiedzUsuńEch, szybko nie będę prezentować tak pięknych uszytków jak Twoje- moja maszyna jedzie do serwisu i już mi powiedzieli, że potrwa to 2-3 miesiące.
Pasek albo szelki! Ja dosyć długo nosiłam swoją gitarę (a właściwie nawet swoje gitary, bo się zmieniały ;) ) i jako doświadczona użytkowniczka potwierdzam, że się przydają. :) Ale Twój pokrowiec jest naprawdę fajny, a przez tą kokardkę uroczy :) I widać, że dziewczynka zadowolona, a to najważniejsze!
UsuńMyszkimama - katastrofa! ja nie wytrzymałabym 2-3 miesięcznego przymusowego odwyku od maszyny do szycia!!!
UsuńAnka - proszę Cię wobec tego o radę - bo ja nie doszyłam paska albo szelek, bo po prostu nie miałam pojęcia GDZIE to umocować żeby było najlepiej i praktycznie...! Nie znam się na tym, pokrowiec szyłam nie mając żadnego wzoru, a kiedy robiłyśmy przymiarki żeby zamocować szelki gitara spadła na ziemię i zrezygnowałyśmy z tego ;-)
szelki były zamocowane od spodu i schodziły się w miejscu, gdzie pokrowiec zwężał się na gryf, gitara jakby stała na plecach. Pasek przebiegał podobnie. Może gdzieś znajdę zdjęcie i Ci podeślę.
UsuńBędę bardzo wdzięczna za zdjęcie :-) Chociaż chyba rozumiem Twój opis i bez zdjęcia :-)
UsuńDoskonale wytłumaczone :) Na dobrą sprawę wysokość nie ma takiego znaczenia, bo i tak pudło gitary jest wyższe i szersze niż plecy, ważna jest raczej szerokość między szelkami na górze, żeby były wygodne :) zaraz wyślę na maila rysunek paintowy :D
Usuńo nie, cofam to, jak patrzę na niektóre sklepowe pokrowce to jednak ma znaczenie, ale zaraz wszystko napiszę w mailu :)
UsuńDzięki Aniu! :-) Jesteś WIELKA!
UsuńPoradziłaś sobie z zadaniem i ułatwiłaś dziewczynce noszenie gitary-super :) Pranie ręczne? Nie wiem czy bym dzień wytrzymałam! Pod tym względem jestem człowiek XXI wieku - obowiązkowo pralka, zmywarka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Dlatego właśnie wielbię pralkę :-)
UsuńNawet bez usztywnienia pokrowiec jest bardzo ładny! Podoba mi się zwłaszcza jego kolor- taki głęboki fiolet jest dużo lepszy niż nudna czerń :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Kolor przypadł też bardzo do gustu dziewczynie, więc tym bardziej ja jestem zadowolona :-)
UsuńPokrowiec zawodowy. Ale dobrze mają z Tobą te Twoje sąsiadki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Wiesz jak to jest - ja pomogę w tym co potrafię, a sąsiadka odwdzięczy się czym innym :-) To jest bardzo miłe :-)
UsuńWygląda bardzo porządnie i ciekawie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :-)
Usuńojej przypmniałaś mi że obiecałam mężowi pokrowiec na bęben! i to jakieś dwa lata temu. Pokrowiec pierwsza klasa. Oczywiście usztywniony bardziej trzymałby fason, ale bez tego też ładnie wygląda. No i wnętrze bardzo ładnie wykonane.:-)
OdpowiedzUsuńOj, no to musisz nadrobić ;-) Ale uszyć pokrowiec na bęben to dopiero będzie zadanie! :-) Dziękuję :-)
UsuńBardzo fajny wyszedł ten pokrowiec :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Moniko :-)
Usuńte ubrania to jak scena z "sami swoi" :)
OdpowiedzUsuń"Kargul, podejdź no do płota!" pranie rozwieś! ;D
Usuńfantastyczny ten pokrowiec.I po raz kolejny nasze szkoły daleko w tyle,nawet za Paragwajem.Nikt ci ołówka nie da a co dopiero gitarę!!
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o pranie to nnie piorę ręcznie nic.NIC. A dlaczego nie wieszają na sznurkach jakiś,suszarkach itp? ja to bym zaraz podziurawiła na siatce albo płocie:D a nie brudzi się to na płotach??
Dziękuję :-) No to mogę paragwajskie szkoły jeszcze raz pochwalić, bo dzieciaki nawet zeszyt, ołówek i kredki dostają! :-) Chociaż niestety wydatków szkolnych i tak jest pod dostatkiem!
UsuńCo do prania to bardzo słuszne są Twoje uwagi:
-suszarki za drogie,
-ze sznurków korzystają, ale nie wszyscy,
-dziwię się też, że to pranie nie podziurawione tym bardziej, że często wisi na drucie kolczastym!!!, ale jedno jest pewne - na pewno szybciej się niszczy od takiego wywieszania,
- pewnie się brudzi, tym bardziej jeśli wisi od strony piaszczystej drogi...
:-)
widocznie bardzo lubią prać to i brudzą już jak suszą:D;)
OdpowiedzUsuńPewnie tak... kobiety raczej tu nie pracują, więc muszą się czymś zająć ;D
UsuńPiękny pokrowiec, przypomniałaś mi tym wpisem, że miałam uszyć podobny synowi:) Ja kiedyś miałam taki kupny bez paska na ramię i nosiłam gitarę łapiąc ją za główkę i opierając na ramieniu - gitara tak sobie sterczała z tyłu:)Bo w ręku było niezbyt wygodnie. Ale taki pasek na ramię to faktycznie ułatwiłby sprawę.
OdpowiedzUsuńCo do prania, to też jestem niezmiernie wdzięczna losowi, że mam na wyposażeniu sprzęt elektryczny. Po tym, jak kilkanaście lat temu prałam pieluchy i całą odzież ręcznie (w sumie prały się w pralce podobnej do frani, ale płukać i wyżymać trzeba było ręcznie), żadnego prania ręcznego! Moje dłonie są od wyższych celów! Od szycia na przykład, hi, hi:)
Jesteś już drugą osobą której przypomniałam tym wpisem, że ma uszyć pokrowiec na instrument muzyczny, cieszę się, że mój post na coś się przydał ;D
UsuńPranie ręczne lub z franią to ogromna strata czasu, a dłonie - moje by tego nie wytrzymały, bo już nawet naczynia muszę zmywać w rękawiczkach gumowych, inaczej robią mi się otwarte rany...!
Pięknie odszyłaś ten pokrowiec - jestem pełna podziwu! Równiutki, dopieszczony - elegancki :)! A Belen rzeczywiście śliczna! Paragwajki mają bardzo ciekawą urodę. Ja też robię pranie ręczne, ale coraz częściej porzucam je dla programu delikatnego w pralce. Pamiętam jeszcze te czasy, jak mama co sobotę wyciągała Franie i cały dzień męczyła się z praniem. Pralka to jednak ogromne dobrodziejstwo. Pozdrawiam Cię Iwonko serdecznie :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Muszę przyznać, że pokrowiec odszyłam wcale nieźle, ale też starałam się, bo nie dla mnie, tylko w świat poszedł ;D
UsuńPranie we Frani w moim domu też pamiętam - ogólna katastrofa ;-) Potwierdzam Twoje słowa, że pralka to ogromne dobrodziejstwo :-) Pozdrawiam Cię także :-)
Super pomysł ! Mogłabym sprawić taki dla mojego taty ;)
OdpowiedzUsuńto nic, że nie jest usztywniony ;) kiedy wskoczy gitara będzie jak być powinno ;)
pozdrawiam i dziękuję za komentarz
Dziękuję za miłe słowa :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńMina dziewczyny mówi wszystko, pełne zadowolenie.
OdpowiedzUsuńBelen rzeczywiście zadowolona z pokrowca, ale minkę to taką specjalną zrobiła, bo wiedziała, że zdjęcia w internecie zamieszczę ;DDDD
UsuńBardzo ładny pokrowiec! Nie ma to, jak dobrze się zaopatrzyć w szyjące sąsiadki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Coś w tym jest :-) A ja nawet częściej chciałabym, żeby sąsiadki z szyciem przychodziły, bo mam wtedy co szyć ;D
UsuńWitaj, właśnie do Ciebie trafiłam i zdecydowanie zostanę na dłużej :) pokrowiec świetny, a Twoje zapiski o życiu w Paragwaju - fascynujące :)
OdpowiedzUsuńzapraszam przy okazji do siebie na candy (wysyłam za granicę;))
Pozdrawiam
Witam Cię serdecznie, dziękuję i ogromnie się cieszę, że zostałaś :-) I już biegnę do Ciebie :-) Pozdrawiam :-)
UsuńNo Iwonko, jak Ty tu szału nie widzisz, to czas do okulisty. Toż pokrowiec jest odlotowy! I jeszcze kokarda i ten zameczek fioletowy! No ... może troszkę mu tam zwisa co nie co, ale innym nie zwisa, więc się tym bardziej wyróżnia :-) A odszyty jak z fabryki! Nie, nie jak z fabryki, tam by odszyli tak byle szybko :-) A z tym praniem to mnie zaskoczyłaś, nie powiem! Dzisiaj swojej pralce to ja serenadę zaśpiewam pod jej rozwalonym okienkiem :-)
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze Ci nie odpowiedziałam na Twoje cudowne komentarze, bo czasu u mnie co kot napłakał :-(
Dziękuję Ci Kochana! Trochę miałam taki zamiar z tym praniem - pokazać Wam europejskim kobietom, że to co w Polsce jest normalne gdzie indziej nie jest i że jednak dobrze macie z tym całym sprzętem gospodarstwa domowego :-)
UsuńP.S. Nie szkodzi :-)
Kiedyś prałam ręcznie delikatne rzeczy, dziś sobie nie wyobrażam. Jestem leniwcem i nie kupuję tego, czego nie mogę włożyć do pralki. Rzeczy są dla mnie a nie ja dla rzeczy. Moja mama mi nie raz zniszczyła w pralce coś, np. ulubione błękitne spodnie piorąc je z żarówiastą karteczką, albo białą kurtkę piorąc ją z fioletowymi skórkowymi rękawiczkami w rękawie:) Z kolei moje dziecko lubi dorzucić do prania cokolwiek, np. zdarzyło nam się pranie z kartonikiem kuskusu:) Ale pralka to jest suuper wynalazek!
OdpowiedzUsuńA kiedyś miałam gitarę i pokrowiec taki niby profesjonalny ze sklepu i tez był wiotki. Prawdziwy pokrowiec to majątek.
I jeszcze och, jak mi się ten niemiecki podoba u Ciebie. Kiedyś uwielbiałam niemiecki, teraz niewiele po niemiecku powiem, ale jeszcze dużo rozumiem:) To przez Niemców, których nie lubię, bo nam przyjeżdżają hałasować pod oknami w nocy... A co Ty masz z Niemcami wspólnego(poza nazwiskiem)?
Ja rzeczy które należy prać ręcznie wrzucam do pralki i nastawiam pranie delikatne - funkcjonuje :-) Jak dobrze, że moja mała nic nie wrzucała do pralki ;-)
UsuńJa nigdy nie lubiłam niemieckiego, wyjechałam do Niemczech na krótko, zostałam na długo(to już 9 lat), a potem nawet wyszłam za Niemca - i właśnie to mam wspólnego z Niemcami i stąd to nazwisko, rodzina męża w Niemczech, córka mówi tylko po niemiecku, chociaż bardzo chciałam żeby i po polsku umiała... Mało tego - zanim zaczęłam prowadzić ten blog sama nawet myślałam i śniłam po niemiecku! Jak ktoś dzwonił z polski to potrzebowałam minutki żeby się przestawić, a i tak czasami słów brakowało! Teraz mój polski wrócił znowu do równowagi dzięki temu, że pływam w blogosferze :-)
Najśmieszniejsze jest to, że niemieckiego uczyłam się głównie w mowie plus bardzo złe lekcje niemieckiego w liceum, dzięki którym tylko tyle, że umiałam czytać, co mi oczywiście dużo pomogło :-) I teraz to pisanie po niemiecku to nie moja bajka, bo jednak słowo pisane a mówione to dwie różne rzeczy, ale z drugiej strony NIE pisać po niemiecku, skoro żyje się po niemiecku też głupio... Dlatego wyduszam z siebie tych parę zdań :-)
Zaciekawiasz mnie coraz bardziej. Napisz kiedyś o tym jak to się stało, że jesteś w Paragwaju w ogóle, chyba że o tym było a ja przegapiłam, bo gapą jestem i przegapić mogłam:) A język niemiecki jest świetnie uporządkowany i naprawdę ekstra, ale w piśmie:) Kiedy idą ci pod oknem i szwargoczą, to już nie,
UsuńHahaha, ja mam akurat zupełnie odwrotne odczucie co do niemieckiego, po tych latach gadania po niemiecku czasami jest mi łatwiej wypowiedzieć/wyrazić coś po niemiecku ;D A jak już pisałam pisać to dla mnie masakra, czytać czytam, ale nie mam tej nieskończonej przyjemności z czytania jak po polsku :-)
UsuńDlaczego jeteśmy w Paragwaju jeszcze nie było i chyba oficjalnie nie będzie, bo to takie powody trochę z innej bajki, odpowiednie na blog o innej temytyce. Ale główne powody to:
- Ralf, mój mąż, marzył, żeby wynieść się z Niemczech,
- klimat Paragwaju(brak słońca w Europie ;-)) i jak to się ma do naszego wegaństwa,
- chęć na inny sposób życia od europejskiego gonienia za... "niczym",
- sytuacja społeczna, gospodarcza i polityczna w Europie.
Przyznam że mnie też korciło, od początku jak tylko na Twój blog trafiłam, pytanie: skąd Ty się kobieto w Paragwaju wzięłaś :-) Tylko jakoś tak nie śmiałam... dziękuję że cytrunna mnie wyręczyła.
UsuńPo jakiemu się porozumiewacie? Bo tam chyba hiszpański jako taki funkcjonuje.
Tak hiszpański i guarani(miejscowy idiański :-)), a najczęściej ludzie mówią tutaj mieszanym językiem hiszpańsko-guarani. Nasza znajomość hiszpańskiego jest podstawowa, ale dajemy radę :-)
UsuńWidać, że dziewczynka jest bardzo zadowolona z pokrowca. Chyba nie łatwo jest go uszyć. Ciekawostki z Paragwaju ciekawe. Tak powinnyśmy dziękować losowi, że pralka to u nas sprzęt codziennego użytku. Dopiero jak człowiek przeczyta coś takiego do niego to dochodzi. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Dziękuję bardzo :-) Dokładnie o to mi też chodziło - żeby czytelniczki dla których pralka to codzienność przez chwilkę zastanowiły się, że to jednak cudowna maszyna i nie taka oczywistość jakby się wydawało :-)
UsuńPokrowiec musiał Cie kosztować dużo pracy, ale warto było - uśmiech drugiego człowieka to najlepsze podziękowanie za trud.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-).
A wiesz, że rzeczywiście trochę posiedziałam nad szyciem tego pokrowca, ale opłacało się, skoro mogłam pomóc :-)
UsuńSuper wyszedł. :) Doskonała robota!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za miłe słowa :-)
UsuńPokrowiec wyszedł Ci fantastycznie, a to chyba łatwe do uszycia nie było!
OdpowiedzUsuńPrzez jakiś czas też prałam ręcznie i do dziś szczerze tego nie lubię :)
Dziękuję :-) Dosyć sporo roboty z nim było, no i nie miałam żadnego "wzoru", więc tym bardziej łatwo nie było :-)
UsuńPokrowiec- super! Ale to co dodatkowo przykuło moja uwagę to notka o praniu ręcznym- tak jak ty nie wyobrażam sobie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) I jak dobrze, że są pralki automatyczne! :-)
UsuńPokrowiec na gitarę wyszedł superaśny, i lepszy nie usztywniony niż żaden. Co do pralki uśmiecham się do niej codziennie, moje Synu jest elegant i potrafi zmieniać skarpetki 3 razy dziennie nie mówiąc o koszulach, podkoszulkach itp, ręczniki w ilościach hurtowych więc pranie w ręku doprowadziłoby mnie do wariatkowa albo utraty skóry na dłoniach (dzięki chemii) - nie wiem co gorsze.
OdpowiedzUsuńO! O! O! TO!: "lepszy nie usztywniony niż żaden", no prawie z ust mi wyjęłaś ;D
UsuńWielkie niech będą dzięki wszystkim pralkom :-)
Przyznaję fajnie wyszedł cały pokrowiec i wnętrze także elegancko odszyte. Na pracowałaś się - gratuluję. Ciekawostki miło poczytać bo co kraj to obyczaj, a pralkę jak najbardziej szanować bo ręce mogą naprawdę odpocząć, wiem coś o tym. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńślicznie Ci Halinko dziękuję :-) dużo znaczy dla mnie pochwała od Ciebie :-)
Usuńhmmm moja mama mówi do pralki:)... a ja pranie ręczne robię w miarę często, bo mam jakąś dziwną słabość do kupowania rzeczy zbyt delikatnych, bym mogła je bez obaw wrzucić do pralki. albo zbyt kiepskiej jakości i wtedy jest obawa, że zafarbują...
OdpowiedzUsuńa pokrowiec widać, że się spisuje! ambitny projekt!
Dziękuję :-) Twoja mama to mądra kobieta :-)
UsuńPrzepiękny pokrowiec i tym bardziej należą się słowa uznania bo wzięłaś się za niełatwy temat :-) Brawo!
OdpowiedzUsuńKinga - dziękuję Ci pięknie! Twoje słowa uznania to jak order dla mnie :-)
UsuńIwona :) Cóż mogę innego powiedzieć? Pokrowiec uszyłaś po mistrzowsku!
OdpowiedzUsuńZapytam jeszcze, czy będziesz szyła z nami poduszkę? http://szczecinszyje.blogspot.com/2013/08/sierpniowe-sew-along.html
Jolu jsteś przemiła - dziękuję bardzo :-)
UsuńSierpniowe szycie odpuszczę - może jestem jakimś dziwolągiem, ale nie przepadam za poduszkami, nawet śpię bez poduszki ;D A zapotrzebowania prezentowego akurat nie mam :-) więc sama rozumiesz :-) Pozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się, że o mnie pomyślałaś! :-)
No... szkoda :( Ale zaglądaj do nas, zapraszamy, bo to miło, że na drugim końcu świata ;) ktoś szyje z nami :) Pozdrawiam :)
UsuńNa pewno będę zaglądać i szyć z Wami, jeśli tylko temat będzie mi się podobał :-)
UsuńMoja siostra chodzi do szkoły muzycznej, uczy się grać na gitarze, ale gdzie tam ..... żeby obdarować ją gitarą.
OdpowiedzUsuńNie w tym sensie, że szkoła gitary rozdaje, ale dla mnie było już i tak zaskakujące, że zapewnia dobre gitary do nauki gry na niej :-)
Usuńale super !
OdpowiedzUsuńSuper, że się podoba :-)
Usuńpokrowiec ze sztruksu - super!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam takiego ;)
Dziękuję :-) "Potrzeba matką wynalazku" ;D Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie :-)
UsuńNo to miałaś wyzwanie, ale poradziłaś sobie super i po nowej właścicielce widać, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Dziewczyna zadowolona już choćby dlatego, że ma jak gitarę transportować, a przy tym pokrowiec jest nawet dziewczęcy ;-)
UsuńMoim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKiedy faktycznie zależy nam na prawidłowym przechowywaniu naszej gitary to myślę, że taki pokrowiec oczywiście się przyda. Ja teraz rozglądam się za kolejną gitarą klasyczną. Jak już widziałem na stronie https://e-gitara.net.pl/ranking-gitar-klasycznych/ to dzięki rankingowi udało mi się ją znaleźć.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie taki pokrowiec na gitarę jest bardzo fajną sprawą, gdyż możemy ją przechowywać w bezpiecznych warunkach. Muszę przyznać, że ja niedawno o gitarach klasycznych czytałam na stronie https://joemonster.org/art/12598 i jak najbardziej się z tym zgadzam.
OdpowiedzUsuń