Muszki dla chłopaków
Siostry dla których szyłam sukienki z poprzedniego postu, mają braciszka. Trzeba było i jemu coś uszyć. A że suknie balowe postanowiłam dla niego uszyć też balową część stroju - MUSZKę!A jak już szyłam dla niego to pomyślałam o bratankach w Niemczech... A skoro już bratankwie, to jeden brat męża, co to się lubi oryginalnie ubierać, ojciec dwóch bratanków też coś dostanie, coby już cała rodzinka oryginalnie wyglądała :-)
I tak powstała spora ilość muszek:
Na gołej szyi Luny muszka prezentuje się średnio ;-)
Zaprzyjaźniam się z Bloglovin, bo Google, nie wiedzieć czemu(?), już niedługo odbierze nam możliwość obserwowania i bycia obserwowanym na blogach :-(
Na prawym pasku znajdziecie ikonkę Bloglovin i możecie nadal obserwować moje poczynania na tym blogu, jeśli tylko chcecie, zapraszam serdecznie :-)
Dobry tutorial, jak zarejestrować się na Bloglovin znajdziecie TUTAJ.
Tatakua.
Tatakua to półokrągły gliniany piec. W Paragwaju piece te są bardzo powszechne, na wsi mają je praktycznie wszyscy, w miastach kto tylko ma możliwość.
Piecze się w nich głównie paragwajskie specjalności: sopa paraguaya (czyt. sopa paraguaja), chipa guazu i chipa (czyt. czipa).
Sopa paraguaya to ciasto ze specjalnej mąki kukurydzianej, chipa guazu jest również ciastem, przygotowywanym ze świeżej kukurydzy, a chipa to wypiek ze skrobi i mąki kukurydzianej.
Na poniższych zdjęciach, zrobionych u naszych sąsiadów, widać w piecu upieczoną już sopa paraguaya, blaszkę wykłada się liśćmi bananowca:
A tutaj chipa:
Do wszystkich trzech wypieków używa się queso paraguay (czyt. keso paraguaj), sera krótko dojrzewającego, a właściwie w ogóle nie dojrzewającego ;-) Paragwajczycy używają go praktycznie zaraz po odcedzeniu serwatki. Chociaż smaczniejszy jest po kilku dniach "dojrzewania".
Dolny kawałek sera jest świeży, a ten górny ma już parę dni - różnicę widać gołym okiem. Ten zupełnie świeży przypomina trochę w smaku mozzarelę. |
Niezbyt często, raczej od "święta", bo jednak rozgrzanie tego pieca wymaga czasu. Do pizzy z tatakua dodajemy również queso paraguay zamiast żółtego(choć na co dzień nasza kuchnia jest wegańska:-)).
Na rozpałkę używamy m.in. pozostałych po szyciu ścinków bawełny :-):
Blachy są hand-made, wykonane przez mojego męża i dostosowane do potrzeb pieczenia pizzy w tatakua :-)
Pizza smakuje fantastycznie! Zresztą wszystko pieczone w tym piecu smakuje inaczej :-)
W takich muchach faceci [ci mali i duży] nie pozostaną na pewno niezauważeni:) A pizza z takiego pieca musi smakować inaczej, tak jak ciasto z piekarnika i ciasto z prodiża, ten sam przepis a wychodzi inne:)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-) Już tylko to, że piec nagrzewany jest drewnem wpływa na smak.
UsuńJadę do ciebie, no narobiłaś mi smaka na te wasze przysmaki :) Ja uwielbiam jeść, wszystko i w nieprzyzwoitych ilościach, a pizze wprost uwielbiam! Muszki bardzo szykowne i napracowałaś się w tym lutym :)
OdpowiedzUsuńNo to czekam na Ciebie! :-) (Ja też uwielbiam jeść i też w dużych ilościach ;-))
UsuńLuty był naprawdę pracowity, jeszcze jedna część prezentów przed Wami ;-)
To cala rodzinka bedzie bardzo elegancka :)
OdpowiedzUsuńWszystko wyglada bardzo smakowicie! Na pewno wszystko z takiego pieca i na swiezym powietrzu smakuje duzo lepiej.
Myślę, że to naprawdę będzie fajnie wyglądało - duży tata i dwóch małych synów w czarnych koszulach i czerwonych muszkach np. ;-)
UsuńNo i zapomnialam dodac, ze Luna wyglada swietnie w tej muszce :D
UsuńNa mojej ulicy jest 'steakhouse', z którego ulatują zapachy. Podobno maja prawdziwą argentyńska wołowinę i jakiś fikuśny piec. Nie lubię mięsa, ale te ich zapachy... My mamy co najwyżej piekarnik... A ubieranie do kompletu popieram i lubię! Moje małe za małe by zaakceptować muchę, ale dorośnie...
OdpowiedzUsuńJak piec jest fikuśny a wołowina argentyńska to może być, że piec jest typu tatakua :-) Paragwajczycy pieką chętnie w nim kurczaki.
UsuńTwoje ostatnie zdanie zabrzmiało jak groźba... ;-)
Elegancja po całości:) Fajny ten piec, zazdroszczę możliwości pichcenia na powietrzu;) Pizza musi smakować rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńI tak też smakuje :-) Co do pichcenia na powietrzu to latem szczególnie mam ochotę wynieść mój piecyk gazowy na zewnątrz i nie wiem dlaczego tego nie robię... ;-)
Usuńach nawet nie potrafie sobie wyobrazic jaktaka pizza smakuje.....chcialoby sie tambyc...buziaki
OdpowiedzUsuńMuszki bardzo ładne:) a ta pizza wygląda tak apetycznie, w Polsce pieczona w ten sposób zrobiłaby furorę:)
OdpowiedzUsuńcudowne muchy :) a pizza wygląda strasznie smakowicie ;)
OdpowiedzUsuńIsabella, MariaTamara, Karolina i wszystkie Dziewczyny - słuchajcie, mam pomysł :-) zróbmy u mnie spotkanie ploteczkowo-szyciowe przy takiej pizzy! :-) - wtedy będziecie mogły jej spróbować, jak fantastycznie smakuje :-))))))
OdpowiedzUsuńja bede a kiedy??????
Usuń:-) musimy ustalić jakiś termin ;-) oj, pięknie by było :D
UsuńJuż mi smaka narobiłaś :D Bardzo smacznie wygląda taka pizza..
OdpowiedzUsuńOj chyba wszystkim odwiedzającym tą stronę narobiłam smaka...a pizza taka pyszna :-)
UsuńJa taką muchę zapięłabym sobie na włosach:). Ja się na smakowanie pizzy też wpraszam, mogę :P?
OdpowiedzUsuńMasz rację - muchy na włosach wyglądają też bardzo dobrze :-) Na smakowaniu pizzy nie może Cię zabraknąć :-)
UsuńAle pizza! Zazdroszczę, zajadałabym się taką! :-) Muchy świetne :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, my się też tą pizzą zajadamy :-) Eh! Szkoda, że Paragwaj tak daleko od Polski, możnaby naprawdę się spotkać przy tej pizzy :-)
UsuńMase tych prezentów poszyłaś w sumie, na pewno wszyscy będą bardzo zadowoleni :). Piękne muchy.
OdpowiedzUsuńJuż mi ślinka cieknie patrząc na tą pizze :)
Mogłabym jeszcze więcej, rodzina duża, ale gdybym chciała naprawdę dla wszystkich szyć to czasu by nie starczyło ;-)
UsuńMuszki świetne a Luna wygląda w niej super ,a pizza musi smakować pysznie z takiego piecyka z chęcią bym skosztowała :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki :-) Szkoda, że przez internet nie ma możliwości skosztowania takiej pizzy np. ;-)
UsuńNie widziałam w ogóle tego posta! Luna ma bajecznie rozmarzony wzrok na tym zdjęciu z muszką. Taka z niej mała księżniczka, znowu się zachwycam. :) Powiem Ci, że im więcej czytam o waszym życiu w Paragwaju, tym bardziej mi się ono podoba, czekam na więcej ciekawostek. :) Chętnie dowiem się czegoś o systemie edukacji, jak to tam wygląda?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba, bo to oznacza, że moja pisanina o Paragwaju ma sens :-)
UsuńO systemie edukacji sama zbyt dużo nie wiem, bo będę się "edukowała" dopiero wraz z moją córką ;-) Mała chodzi teraz do przedszkola i moje pierwsze wrażenia z przedszkola możesz przeczytać w trzech postach "Luna idzie do przedszkola", które znajdziesz w miesiącu maju. I jeszcze ten post: "W lutym szyłam prezenty część 2" z tego samego miesiąca jest związany ze szkołą. O wrażeniach podsumowujących przedszkole napiszę po zakończeniu roku szkolnego - tzn. pod koniec listopada :-)
To, co mi się najbardziej rzuciło w oczy oglądając zdjęcia to to, jaka Twoja Luna jest śliczna! Nie mogę się napatrzeć!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) Luna jest naprawdę śliczna, a my cały czas zastanawiamy się za kim ;DDD
Usuń