Ostatnie dwie pary różowych spodni za kolana są przeznaczone na "wyjściowe" ;-) Podział rzeczy Luny na domowe i wyjściowe jest w naszym przypadku koniecznością! Luna brudzi się niemiłosiernie, więc, żeby nie zwariować, że wciąż wszystko zaplamione, są rzeczy domowe, w których może się tarzać i świnić dowoli! ;D Na tych pierwszych zdjęciach, w spodniach wykończonych tasiemką w serduszka, możecie podziwiać Lunę po dwugodzinnej zabawie :-)
Sommerhosen für Luna - a´la Leggins, weil die bequem und einfach zum nähen sind :-) Die Säume bei den ersten drei Hosen hat meine Nähmaschine nicht schön genäht, deswegen kam mir die Idee mit dem Band um es sauber abzuschliessen, was auch sehr dekorativ ist.
Die drei Hosen sind auch nur für zu hause. Luna macht sich soooo dreckig bei uns auf dem Land, dass ihre Sachen "für zu hause" und "zum ausgehen" geteilt werden müssen :-) Die erste 6 Bilder sind nach zwei Stunden draußen spielen gemacht worden.
Ciekawostki z życia w Paragwaju. / Mein Leben in Paraguay.
Palmy cz. II / Palmen Teil II
Kokoski. / Kokosnüsschen.
Dzisiejsze ciekawostki ze specjalną dedykacją dla Majsterkowiczki :-)
Wszechobecne palmy mają też swoją lepszą stronę od tej kolczastej ;-) A mianowicie owoce: małe kokoski.
Die überall wachsende Palmen haben noch etwas besseres zu bieten als die Stachel ;-) Sie tragen Früchte - kleine Kokosnüsse :-)
Zbiera się je po opadnięciu na ziemię.
Die Kokosnüsse sammelt man nachdem sie runter gefallen sind.
Do jedzenia te mini-kokoski średnio się nadają. Sami Paragwajczycy coraz rzadziej wykorzystują je w swojej kuchni. Wcześniej robili to trochę częściej, szczególnie ci biedniejsi ludzie. Najczęściej przygotowywaną potrawą była manioka ze zmielonymi kokosami.
Ale coco, jak je się tu nazywa, wykorzystywane są przez Paragwajczyków do czegoś innego. Są one przez nich zbierane w dużych ilościach i sprzedawane na potrzeby przemysłowe. Po tą górę kokosów przyjeżdża duża ciężarówka, kokoski odmierzane są na skrzynie o pojemności około 50. litrów i za tą miarę płaci się za kokosy.
Zum essen eignen sich sie Nüsse mittelmäßig. Sogar die Paraguayer essen immer weniger davon. Früher hat man mehr von den Kokosnüssen gegessen, besonders die arme Leute. Das übliche Gericht war Mandioca mit gemahlenen Kokos.Aber die Paragauayer benutzen die coco, wie man sie hier nennt, anders: sie sind im großen Mengen gesammelt und an die Industrie verkauft. Diesen Kokosberg holt ein LKW ab, sie werden mit einer Kiste, die circa 50 Liter Volumen hat abgemessen und nach diese Maßstab bezahlt.
Produkuje się z nich paszę dla zwierząt domowych i środki czystości. Sama używam proszku do prania, mydła i szamponu stworzonych na bazie tych kokosów.
Es werden Tierfutter und Putzmittel davon hergestellt. Ich nutze selbst Waschpulver, Hand- Körper- Seife und Shampoo, die auf Basis diesen Kokosnüsschen produziert werden. Es gibt natürlich viel mehr Hersteller und deren Produkte in Paraguay, die die Kokosnüsse nutzen.
Oczywiście firm i produktów wykorzystujących te kokosy jest w Paragwaju znacznie więcej!
P.S. Majsterkowiczko! Jeżeli interesuje Cię dokładny skład tych produktów, to napisz w komentarzach, a podam je Tobie bardzo chętnie :-)
Do czego my wykorzystujemy coco w naszym domu napiszę w następnej(ostatniej) części mojej opowieści o palmach :-)
gaciorki są super:-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Muszę przyznać, że mi też się podobają :-)
UsuńDziecko brudne - to dziecko szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńTakie gaciory się bardzo przydają i jeśli maluch jest szczuplutki jak twoja Luna to wystarczają na długo, bo rosną razem z dzieckiem :)
Masz rację - jest nawet taka niemiecka piosenka dla dzieci, której słowa mówią, że "prawdziwe" dzieci są brudne :-)
UsuńJa nawet zaplanowałam trochę luzu w gaciorkach, żeby mieć pewność, że będą rosnąć razem z Luną ;-)
ale ty masz śliczne opalone dziecko :)
OdpowiedzUsuńspodenki naprawdę cudne, te pierwsze najbardziej mi się spodobały.
Cały ciepły sezon Luna najczęściej biega tylko w takich spodenkach właśnie, więc tors zawsze sobie ślicznie opala ;-) Dziękuję :-)
Usuńcudna ta Twoja corcia ale chyba lobuziak?gacioka jej fajne poszylas, i potrafi sie usmiechac do zdjec. Pa
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Łobuziak? - nie jest najgorzej, mam ją pod "kontrolą" ;D Ostatnio było trochę sesji, więc powoli przekonuje się do pozowania przed aparatem :-)
UsuńNo faktycznie hurtowo, fajne portaski :) A o kokoskach takich pierwszy raz słyszę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Myśmy też takie pierwszy raz tutaj zobaczyliśmy, zawsze żyłam w przekonaniu, że wszędzie rosną tylko duże kokosy ;-)
UsuńSłodka ta Twoja modelka;) A ozdobne gumki to rzeczywiście świetny wynalazek...
OdpowiedzUsuń...ale te Twoje sandałki.... też takie chcę! :)))
Dziękuję :-) Gumki świetne, ale metr takiej kosztuje prawie więcej jak metr dzianiny na cztery pary portek... ;D Widzisz, a ja prawie już nie noszę tych sandałków, ale były czasy, że się z nimi nie rozstawałam ;-)
UsuńMała wygląda uroczo,fajne porteczki. Taki mały ruchliwy "łobuziak" musi mieć wygodne gatki, pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) O tak! Luna uwielbia sukienki i wcześniej nie chciała nic innego zakładać, ale od jakiegoś czasu zaczęła doceniać wygodę biegania w takich właśnie portasach :-) Pozdrawiam :-)
UsuńMłodziutka pozuje jak ta lala:)
OdpowiedzUsuńi pracowita dziewczynka,lubię takie umorusane,zapracowane dzieci:)
gacie superrr!!!
Dziękuję :-) Co racja to racja! I ja przy pracy w kuchni czy ogrodzie często się brudzę, a Luna faktycznie pilnie pracuje od rana do wieczora na dworze :-)
UsuńTwoja córcia tak ślicznie wygląda w tych gaciorkach. A pozy jak modelka. Super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Pozować dopiero zaczyna, rozkręca się powoli, wcześniej była dosyć sztywna przed aparatem ;-) Pozdrawiam :-)
UsuńŚliczna masz córcię w jaki wieku jest bo moja ma 5,5 latek,a spodenki super moja Julcia uwielbia chodzić w takich,pozdrawiam Ewa.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Luna w lipcu skończyła 5 lat, więc są z Julcią w tym samym wieku :-) Pozdrawiam :-)
UsuńSpodenki są super, ale to córcia wzbudziła mój uśmiech - piękna dziewczynka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Dzieci są tak wspaniałe, szczególnie na zdjęciach ;D, że najczęściej wzbudzają nasze uśmiechy :-) Dziękuję za odwiedziny :-)
UsuńUroczy piorunek z Twojej córci :-) Pięknie wygląda w tych gaciorkach :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-*
Dziękuję :-) "Piorunek" - bardzo mi się podoba to określenie i bardzo pasuje do Luny :-) Buziaki :-)
UsuńJa poproszę taką żonę dla Staszka. On jest bardzo robotny i też się brudzi:)
OdpowiedzUsuńO! Podoba mi się ten pomysł, trzeba umowę podpisać, żeby to już pewne było, że Luna Staszkowi oddana ;D Będą się razem brudzić do końca życia :-)
UsuńJesteście bardzo do siebie podobne! Luna śliczna jak jej mama:) Pomysł z tasiemkowym wykończeniem mi się podoba!
OdpowiedzUsuńMatko jedyna! - ja tam podobieństwa żadnego nie widzę... Tasiemki dobra rzecz, lubię nimi ozdabiać rzeczy dla Luny, a ona sama wydaje z siebie zawsze pomruk zadowolenia, kiedy widzi kokardki, serduszka, kwiatuszki, cekinki i inne tego typu bajery ;-)
UsuńŚliczne gaciorki. Ciekawe informacje z Paragwaju. Z przyjemnością przeczytałam. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Dziękuję :-) Cieszę się, że się podoba :-) Pozdrawiam :-)
UsuńMasz śliczną córeczkę, ciekawostki z Paragwaju chętnie przeczytałam...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) śliczna ci ona, bośmy postarali się z mężem ;DDD Pozdrawiam :-)
UsuńKolorowe gumki w wykończeniu spodni to super pomysł. Na pewno skorzystam :)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam pierwszą ozdobną gumkę jaką zobaczyłam, a potem widziałam jeszcze ładniejsze... ale, że one są dosyć drogie to pozostałam przy tej, na następny raz będę wiedziała ;-)
UsuńLunie to chyba wszystko pasuje :) a obszycia to świetny pomysł. Cieszę się, ze masz tam też "pozytywne" palmy :). Czy te kokosy trzeba jakoś przetwarzać czy tylko sproszkować, żeby w nich prac?
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) To te same palmy co ostatnio, tylko mają też pozytywną stronę :-) Kokosy trzeba przetwarzać - kupuję regularny proszek do prania do którego produkcji wykorzystuje się substancje piorącą przetworzoną z kokosa. Ja nie wiem czy to ma coś wspólnego z tym, że jak trafi się na zepsuty kokos to on smakuje jak mydło... ;D spotkałaś się z tym kiedyś?, nieświeże duże kokosy też tak smakują ;-)
Usuńbardzo ładną masz córcię:) i gatki praktyczne i ładne
OdpowiedzUsuńDziękuję Anuś Kochana! Ty wiesz, że praktyczne i fajne do szycia, boś naszyła swojej córeczce już niejedne :-)
UsuńNie mogę napatrzeć się na Lunę, jest piękna.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Luncia jest moją córeczką i podobałaby mi się nawet gdyby była brzydka, ale co tu dużo gadać - ona jest śliczna :DDD
UsuńDziecko ma być brudne- wtedy jest szczęśliwe i oznacza , że zdrowe. Fajne gacioszki, praktyczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Fakt - kiedy Luna jest chora, to siedzi w domu i jest czysta... ;-)
Usuńgaciory gaciorami ale MODELKA PIERWSZA KLASA a już w gatkach najpierwsza
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Modelka się rozkręca, wcześniej stawała sztywno przed aparatem i poruszała się tylko na hasło "odwróć się", a jak ją chciałam rozruszać to musiałam ją prosić, żeby zatańczyła ;-) Teraz zaczyna pozować :-)
UsuńŚliczne spodenki:) Kokoski ładnie wyglądają, szkoda że nie są zbyt smaczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Jest coś smacznego, co można z nich zrobić - ale o tym następnym razem w ciekawostkach :-)
UsuńPrzepraszam ale na gatki nie patrzyłam w ogóle !!!! Córeczka jest tak urocza, że nie mogłam się napatrzeć... kilka razy przelatywałam zdjęcia aż zaczęłam dostrzegać spodenki - bardzo udane :-) Całuski dla małej :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Powiem Tobie tak po cichutku, że ja specjalnie zamieszczam tak śliczne zdjęcia Luny, żebyście nie zwracały uwagi na moje uszytkowe wypociny ;DDD
Usuńsłodkie te gaciorki :) a czy ja pisałać Ci już, że uwielbiam Twoje ciekawostki z paragwaju? :) !!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Ciekawostki dzięki Tobie i dla Ciebie zaczęłam pisać, więc cieszę się, że się Tobie podobają :-)
Usuńahai jak mówię mężowi "zobacz są nowe ciekawostki z paragwaju" to zostawia wszystko i czyta ze mną :) ;D
OdpowiedzUsuńJesteście wobec tego oboje największymi fanami moich ciekawostek z Paragwaju - pękam z dumy! :-)
Usuństrasznie się cieszę! ;D
Usuń:-)
UsuńDobrze, że chyba u was po podwórkach nie biegają łowcy talentów jak w Los Angeles, czy innych "hamerykańskich" miastach, bo by Ci córkę porwali za tę urodę! (o innych talentach nie mówię, bo na zdjęciach nie widać :) ) I spodenki też super, wygląda na zadowoloną :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Hamerykańscy łowcy nie biegają, ale aż strach pomyśleć co będzie, jak Luna dorośnie i nadal będzie taka ładna - jej wystarczyłoby przecież, że jest blondynką i ma niebieskawe oczy, a już by za nią paragwajskie chłopaki kolejką stali... ;D
UsuńNo z takiej mamy to brzydka córka nie urośnie, także szykuj się! :D :)
UsuńO nie! Ja tego w ogóle nie chcę - żeby ona dorosła! ;-) a już nie mówiąc o chłopakach i tego typu sprawach ;D
UsuńO mamo, jaka piękna ta Twoja córa! Taka to nawet, jak coś zbroi to pewnie i tak ujdzie jej na sucho, bo z takim urokiem osobistym zrobi trzy słodkie minki i serce mięknie :) Piękna jest! (coś tam było w tym poście tez o spodniach i ciekawostkach z Paragwaju, ale jakoś przy tej pełnej uroku małej mi umknęło :P)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Luna (jeszcze) nie umie robić słodkich minek jak coś zbroi - po prostu nie wpadła na to, że więcej osiągnęłaby faktycznie słodką minką ;-) Ale jak jej łezki po tej słodkiej buziuchnie lecą to też mi mięknie serce, tym bardziej, że bardzo rzadko coś broi :DDD
UsuńLuna z uśmiechu chyba podobna do mamy :-) A zdjęcia po zabawie mnie rozwaliły - chyba wypróbowała spodenki na kilku drzewach i sporej ilości trawy - ale plus dla krawcowej: spodenki wytrzymały :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) A widzisz masz rację - spodenki wytrzymały :-) Wspinanie się po drzewach to jej ostatnie odkrycie i jest dobra w tym, a mi czasami serce staje, jak widzę co ona wyprawia na tych drzewach i jak wysoko na nie wchodzi... ;-)
UsuńNo, no! rośnie Ci mała modelka :D Gaciorki super! a sukienka z poprzedniego posta jest ekstra! nie zdążyłam skomentować bo ostatnio jakoś nie nadążam za życiem :DDD Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Kasiulka :-) Ale wiesz co? To nienadążanie za życiem, ten wieczny brak czasu, to już chyba jakaś choroba cywilizacyjna - jeśli się tak głębiej nad tym zastanowić, to sprawa jest poważna i okropna...! Gdzie człowiek tylko nie czyta, to wszyscy nie mają czasu, żeby złapać oddech, żeby żyć...
UsuńŚwietne gacie! U nas też funkcjouje podział na ciuchy domowe i wyjściowe. Przy dwulatce i wiecznym odpieluchowaniu nie wyobrażam sobie innego systemu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Tutejsza czerwona ziemia pozostawia takie plamy, że po prostu słabnę, a Luna tarza się w niej z lubością :-) Już choćby dlatego muszą być ciuchy domowe, a do tego dochodzi przecież tysiące innych możliwości, żeby się pobrudzić ;-) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam! :-)
UsuńDziękuję, sprawiłaś mi ogromną przyjemność. Z nie mniejszą podziwiam zdjęcia waszej córeczki, cudnie wygląda; świetnie wyszły Ci te spodenki a żywię jeszcze podejrzenia, że co najmniej jedna bluzeczka też jest dziełem Twoich rąk. Oczywiście bardzo (bardzo) mnie interesuje skład chemiczny tych środków.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :-) I ja również dziękuję i muszę się przyznać, że z bluzeczkami to ja mam trochę problemów, nie szyję ich zbyt dużo, muszę się kiedyś przekonać ;-) Chciałabym kiedyś dojść do tego, że całą wierzchnią garderobę dla mnie i dla Luny będę sama szyła... hmmm ;D
UsuńCo do składników to nie mam niestety składu INCI, ale można dużo się domyśleć ;D
Szampon:
Agua desmineralizada, Launilester sulfato de Sodio, Dietanolamida de acido de graso de coco, Edta-disodico, Asido citrico, Metilparabeno, Cloreto de sodio, Metilclorotiazolinona, Dermocide EU, Vitamina A, Fragancias.
Mydło:
sebo de tocador, aceite de almendra de coco, soda caustica, esencia, cloruro de sodio, turpinal GL, dioxido de titanio, BHT y agua.
Proszek do prania:
aceites naturales, carbonato de sodio, hidroxido de sodio, blanqueador optico, secuestrante y fragancia.
No tak, chemia pozostanie chemią, wybraliśmy lepsze zło :-) Ale "zwykłych" mydeł i reklamowych szamponów po prostu nie trawię, moje ciało je odrzuca ;P Pozdrawiam :-)
Masz rację na całej rozciągłości. Odkryłam, że im szerzej zakrojona akcja reklamowa tym gorszy jest produkt, idąc dalej tym tropem jeżeli coś reklamują w TV to należy to omijać szerokim łukiem. Odkrycie niestety nastąpiło w drodze doświadczenia na własnej skórze.
UsuńZ ciuchami mam tak samo jak Ty, chwilowo przystopowałam z szyciem z powodów ode mnie niezależnych ale plan jest aby szyć sobie i rodzinie wszystko we własnym zakresie, wtedy pozostaną do zakupu tylko buty. Tymczasem postanowienie realizujemy w ten sposób, że nie kupujemy ubrań. Pozdrawiam z zalanego deszczem Szczecina.
Hahaha :-) "Tymczasem postanowienie realizujemy w ten sposób, że nie kupujemy ubrań." - dobre!
UsuńCo do telewizji możnaby pójść jeszcze dalej - cokolwiek mówią w telewizji to kłamstwo i należy pudło w ogóle omijać z daleka ;D I wiem, że mówię do osoby, która coś na ten temat wie :-) Pozdrawiam :-)
Spodenki fajne a Luna prześliczna.
OdpowiedzUsuńPowinnaś jej szyć sukieneczki, jak dla księżniczki :)
Dziękuję :-) Praktyczne rzeczy mają pierwszeństwo :-) Sukienki czekają swojej kolejki. Trochę już ich jej uszyłam, jeśli chcesz zobacz: http://szycieija.blogspot.com/2013/05/to-i-owo-dla-dzieci.html
UsuńA sama Luna to chciałaby takie sukienki, jakie Ty szyjesz dla swoich lalek, kiedy je ogląda na Twoim blogu to aż topnieje z zachwytu! :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGaciorki superanckie :) To nic, że były czyste tylko przez chwilę :) Skąd ja to znam...:))
OdpowiedzUsuńTwoje opowiastki o Paragwaju naprawdę super się czyta :) Pozdrawiam gorąco znad zimnego Bałtyku :)
Dziękuję :-) Nie ma to jak dzieci kochane i ... brudne :-) Miło mi czytać, że ciekawostki się podobają, znaczy się, że jest sens je pisać :-) Pozdrawiam :-)
UsuńZwykle nie piszę takich rzeczy, ale śliczną masz tą córcię :-) Szczególnie na tych uśmiechniętych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńŻeby moja mama pomyślała o dzieleniu ubrań na domowe/podwórkowe i wyjściowe, to by życie w domu spokojniejsze było :-) Ja muszę uszyć spodenki w większym rozmiarze - dla mojego mężu ale nie wiem czy się nimi pochwalę bo mężu pewnie odmówi pozowania. Zresztą to jest jedna z chyba już setki rzeczy na liście "muszę to zrobić"... ech...
Tym bardziej pięknie dziękuję :-) Chyba każda szyjąca ma taką listę "muszę", a do tego dochodzi jeszcze lista"bardzo podoba mi się, chciałabym uszyć", która jest najprawdopodobniej jeszcze dłuższa... ;DDD
UsuńO nie, ta druga lista u mnie jest tak wielka że samo jej spisanie wydaje się niemożliwe! Ledwie ogarniam listę "muszę".
UsuńHahaha :-) Faktycznie ledwo ogarnia się tą listę "muszę", a czas płynie zbyt szybko ;-)
UsuńJaka śliczna modeleczka :)
OdpowiedzUsuńślicznie dziękuję :-)
UsuńLuna to naprawdę wspaniała modelka! A jej spodenki są prześliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Gab :-) Może ją kiedyś ktoś namaluje? ;DDD
Usuńoo bardzo dobry pomysł z podziałem na domowe i wyjściowe rzeczy :) jednak nikt wtedy się nie denerwuje i Luna może się do woli bawić :) A ciekawostki z Paragwaju jak zwykle super :) Uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Bez podziału rzeczy Luny na domowe i wyjściowe dostałabym autentycznej palmy ;D cokolwiek to znaczy ;-)
UsuńCześć :) Dzięki za odwiedziny u mnie, to strasznie miłe że mimo nieobecności ktoś śledzi dalej mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńA spodenki są przeurocze, patrząc na te Twoje zdjecia myślę sobie że chcę mieć już dzieci i szyć im takie cuda ;) Luna jest przeurocza :)
Dziękuję :-) Ja bardzo się cieszę, że znowu tutaj jesteś :-) Hmmm... jakby to powiedzieć... bierz się do roboty, dzieci to fajna sprawa ;DDD
Usuń:D:D no ja chcę mieć tak z piątkę - poważnie :D ale to niestety za jakiś czas. póki co musi mnie zadowolić oglądanie dzieci blogowych i projektów dla nich ;)
UsuńKochana tylko nie czekaj za długo! - ja też chciałam mieć piątkę dzieci, ale Lunę urodziłam jak miałam 31 lat, teraz mam 36 i już mi się nie chce... za stara jestem... ;DDD
Usuń...choć nie wiadomo co Ci jeszcze przyszłość przyniesie ;))
UsuńSzczerze przyznam, że nie obraziłabym się na przyszłość, gdyby coś dla mnie zaplanowała ;D
UsuńSpodenki świetne a modelka wytrwała.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Modelka w miarę wytrwała, nie powiem, ale chciałoby się żeby miała jeszcze więcej cierpliwości ;-) Przy czym oczywiście zdjęcia poszczególnych spodenek zrobione w osobnych sesjach, bo tyle spodni za jednym zamachem obfotografować to i ja bym nie wytrzymała takiej sesji ;D
UsuńDla takiej modelki potrzeba troszkę ciuszków, a wyszły Ci fajnie i kolorowe. Pozazdrościć pogody, choć i u nas zaświeciło słonko.
OdpowiedzUsuńAle bez swetra czy bluzy już ani rusz. :)
Dziękuję :-) U nas słonko od tygodnia świeci na dobre, ale przedtem mieliśmy prawie trzy tygodnie chmur - dla Paragwaju wiosną była to bardzo nietypowa pogoda.
UsuńSpodenki wyszły Ci bardzo fajne:) Wiele można się dowiedzieć z Twojego bloga, nie pomyślałabym nigdy, że z kokosów robi się środki czystości! Zawsze kojarzyły mi się one głównie z jedzeniem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) I cieszę się, że się na coś przydaję :-) Nie jestem całkiem pewna, ale zdaje się, że z tłuszczu kokosków uzyskuje się w procesie chemicznym tenside o właściwościach czyszczących.
UsuńFajne spodenki i modelka pełna uroku:) Jak tak patrzę na te kokoski, to mam w głowie pomysły biżuteryjne:D
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Musiałabyś zobaczyć jakie są tutaj nasiona drzew i nie tylko, wtedy miałabyś dopiero pomysły biżuteryjne, bo jak na niektóre patrzę to sama je mam, chociaż nie bardzo w tym kierunku jestem uzdolniona ;DDD
UsuńNo jak ja moglam przegapic te slicznotke w tych pieknych gatkach? No jak? Slodki urwis.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem jak! ;DDD ale już nadrobiłaś :-) dziękuję za ślicznotkę i piękne gatki :-)
UsuńJuz wymyslilam jak. Po prostu tyle sie dzieje w blogosferze oraz w zyciu, ze czlowiek sie w tym gubi.
UsuńTo prawda, tyle się dzieje, tyle jest do zrobienia i tak gonimy się z czasem - ciekawe kto wygra? :-)
UsuńRaz czas, a raz my ;)
Usuńżyczę Tobie, sobie i wszystkim, żebyśmy jak najczęściej my wygrywali :-)
UsuńŚliczne gatki i modelka też!
OdpowiedzUsuńślicznie dziękuję :-)
Usuń