niedziela, 14 kwietnia 2013

Sukienka na defiladę

Dawno, dawno temu przyszła do mnie sąsiadka z prośbą żebym uszyła jej córce sukienkę księżniczki na szkolną defiladę. Podetknęła mi pod nos książkę z bajkami, wskazała obrazek i powiedziała, że tak sukienka ma wyglądać, no - przynajmniej mniej więcej...!
Ja powiedziałam NIE, to za trudne dla mnie. Ale potem sprawę przemyślałam i zaczęło mi się podobać to wyzwanie.
Postanowiłam spróbować, choć wyzwanie było dla mnie, na tamtym etapie OGROMNE! Na tyle ogromne, że dzwoniłam do mojej ciotki-krawcowej, z pytaniem jak się robi marszczenia(falbankę) i bufiaste rękawy :-)
Nie wspominając o tym, że sukienkę musiałam sama "konstruować" nie mając bladego pojęcia, jak to się robi! (teraz wciąż jeszcze nie mam o tym pojęcia;-))
Rękawy wyszły mi za duże, za bufiaste, a marszczenia jako tako opanowałam.

Mi bardziej podobała się tak:


Ale na wyraźne życzenie właścicielki dodałam satynowe tasiemki:

13.07.2011

Uszycie tej sukienki dało mi OGROMNą satysfakcję i trochę wiary w siebie :-)))))

4 komentarze:

  1. czesc, nie widzę tutaj Twojego maila w chciałam się dopytać o te błędy w wersji niemieckiej :) tak wiesz żeby nie było byka na byku. Będę wdzięczna jeśli odezwiesz się na krzakjoanna@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no byka na byku to nie było! :-) Mail już wysłany.

      Usuń
  2. takie wyzwania są najlepsze,najpierw człowiek klnie ile wlezie, a potem jest taki dumny:) super sobie poradziłaś, a z doświadczenia wiem że tworząc swój wykrój łatwo nie jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I rzeczywiście świetnie to ujęłaś: najpierw się klnie ile wlezie, a potem jest się tak dumnym! :-)

      Usuń

Zapraszam do komentowania - Wasze komentarze są dla mnie bardzo cenne - cieszą mnie bardzo, czy to pochwała czy konstruktywna krytyka :-)
Miło mi będzie, jeśli pozostawisz nawet najmniejszy ślad po swojej wizycie na tej stronie - i dziękuję za to bardzo! :-)