piątek, 12 kwietnia 2013

Moje ulubione maxi-spódnice

Na początek wyślę Wam trochę paragwajskiego Słońca i skrawek niebieskiego Nieba. Obydwu nie widzieliście już dawno w Europie...!
Chyba śmiało mogę powiedzieć, że zależność dni słonecznych w Paragwaju jest wprost-proporcjonalnie-ODWROTNA do dni pochmurnych w Polsce i w Niemczech (mąż Niemiec, jego-nasza rodzina w Niemczech, więc oba te kraje w Europie są mi bliskie). No chyba, że dni pełnych Słońca jest jednak jeszcze więcej tu w PY, jak u Was pochmurnych.
I to jest chyba jednak ta NAJLEPSZA STRONA PARAGWAJU :-)
Zdjęcia zrobione w Wielkanoc, a u Was padał śnieg... oj nie brakuje mi go w ogóle!




Spódnice maxi - od nich zaczęła się moja przygoda z szyciem :-)
Jeszcze kiedy byłam nastolatką(liceum) marzyłam o długaśnej, obfitej spódnicy. Nigdy takiej nie znalazłam, ani w sklepach ani w lumpeksach.
Myśl o niej zrodziła się znowu w Paragwaju(klimat tutaj bardzo sprzyjający noszeniu spódnic:-)). Tylko, że tym razem miała ją uszyć dla mnie krawcowa.
Niestety spódnica uszyta przez nią nie spełniła moich oczekiwań. Zaczęłam zastanawiać się co poszło nie tak - czy krawcowa skrewiła, czy ja wymagałam niemożliwego. Doszłam do wniosku, że skoro mam maszynę do szycia(kupiłam ją sobie z zamiarem dokonywania drobnych przeróbek i co najwyżej szycia obrusów, firan czy pościeli) to mogę spróbować uszyć coś sama...
Po bardzo krótkiej reszerszy w internecie postanowiłam skonstruować spódnicę z koła, bo nie potrzeba do tego wykroju(żadnych wykrojów wtedy nie miałam ani możliwości ich zakupu). Zakupiłam DUUUżO materiału, ale kiedy przymierzyłam się do krojenia okazało się, że jest go jednak wciąż za mało! ;-) Nic to! Nie to nie! Będą wobec tego kliniki :-) Kliniki okazały się o tyle wdzięczne, że wciąz jeszcze korzystam z tego pierwszego modelu który uszyłam i mam już w szafie kilka takich spódnic, a następny materiał czeka już w kolejce na szycie :-)

To zdjęcie pierwszej uszytej przeze mnie spódnicy. Pierwsze śliwki robaczywki, a więc i ta spódnica nienajlepiej mi wyszła - najpierw wydawała mi się za długa, to ją obcięłam i po tym okazała się za krótka... Ostatecznie, parę miesięcy później, po jej przedłużeniu, podarowałam ją koleżance.


Data pstryknięcia tego zdjęcia to 02.09.2009. Dalsze szycie nie poszło u mnie piorunem. Bujałam się z początku raczej powoli. Trochę więcej zaczęłam szyć tak jakoś półtorej roku temu, a "uzależniłam się" dopiero rok temu - tak to był kwiecień-maj 2012 roku, kiedy dostałam od siostry pocztą pięć numerów BURDY, a od szwagierki książkę "Nähen. Kreative Näh-Ideen mit Stil." Laury Wilhelm. I wtedy ruszyłam do przodu błyskawicznie, bo jeszcze do tego odkryłam w internecie istnienie blogów szyciowych, które szalenie mnie zainspirowały(bo przecież większość blogowiczek to samouki a szyją jak marzenie!) i wiele nauczyły! Dziękuję Wam Dziewczyny!!!

A tu już następne, bardziej udane egzemplarze, mojej wymarzonej hippi-spódnicy w porządku chronologicznym. Ostatnia szyta jakoś tak w sierpniu 2012 roku.



05.10.2011(z małą jeszcze córeczką Luną):


Ta poszła w świat, do Polski, do mojej przyjaciółki A.:


Top też mojej roboty:



I tu moje dwie ulubione stylizacje z chustami do tej żółtej:





I oto mój pierwszy post ze zdjęciami gotowy :-) Może teraz jakoś pójdzie.

Dla odmiany dzisiaj u nas za oknem deszcz, ale on jest najczęściej tutaj mile widziany :-D
Pozdrawiam!

14 komentarzy:

  1. wow, spódnica na każdy dzień tygodnia :D one są na gumkę w pasie? żółta świetnie się układa. brawo!
    tzrymam kciuki za blogowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne spódnice,takie kolorowe i wesołe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żółta z tą różową chustą (która pewnie nie nazywa się chustą...) wygląda energetyzująco. W Polsce brakuje takich kolorowych zestawień na ulicach!
    Ile u Was słońca, ja nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście masz rację - chusta jest przecież trójkątna, to są "szale", czy może jeszcze inaczej?
      W Polsce i w Niemczech nosiłam się też zdecydowanie ciemniej, ale tutaj klimat sprzyja kolorom :-)

      Usuń
  4. spódnica super, uwielbiam takie :) I jakże zazdroszczę ci miejsca w jakim mieszkasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Ja też je uwielbiam, a noszenie maxi-długości chyba uzależnia ;-)

      Usuń
  5. Ależ zazdroszczę tego słońca! Spódnice piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczko tutaj jest cudne :-) Cieszę się, że spódnice się podobają.

      Usuń
  6. oj lubię lubię takie spódnice :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne ,wszystkie!
    Czy one są na gumce?
    Ja też jestem fanką maxi długości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Tak są na gumce. Długość maxi uzależnia ;-)

      Usuń

Zapraszam do komentowania - Wasze komentarze są dla mnie bardzo cenne - cieszą mnie bardzo, czy to pochwała czy konstruktywna krytyka :-)
Miło mi będzie, jeśli pozostawisz nawet najmniejszy ślad po swojej wizycie na tej stronie - i dziękuję za to bardzo! :-)