poniedziałek, 13 maja 2013

Zabawkowa "wolna amerykanka" / Paragwaj

Trochę na odczepne zrobiłam te zabawkiLuna widzi na innych blogach, kiedy je przeglądam, śliczne zabaweczki i ona też chce - "uszyjesz mi mamo?" ;-)
To co uszyłam odbiega od cudności z innych blogów, szablony robiłam od ręki i to nawet asymetrycznie, ale Luna zadowolona :-)

Sówka - inspirowana sówkami Rosy. Wykonana z resztek materiału jaki miałam.
Kotek - jak to kotek, najprostszy sposób na narysowanie kota, trochę księżycowy mi wyszedł, ale zdolności plastycznych mi brak :-) Materiał recyklingowy - flanelowe spodnie od piżamy.

Jednorożec - inspirowany kurteczką, którą uszyła LolaJoo. Jest to bardzo luźna interpretacja przepięknej kurtki Loli, ale naprawdę ona nasunęła mi myśl na uszycie tego gadżetu :-)

A że zabaweczki dla mojej córy, postanowiłam wypchać je ścinkami z resztek materiałów jakie miałam - ekonomicznie i ekologicznie, a szału być nie musi na użytek domowy :-);-)


Ciekawostki z życia w Paragwaju. 
Wodne zabawy.
Dzisiaj przy okazji tematu zabawek chciałabym pokazać zdjęcia jednej z ulubionych zabaw mojej Luny i jej kolegów. A klimat Paragwaju sprzyja tym zabawom :-) Woda w przeróżnych odsłonach podczas zabawy to u nas normalka. Zresztą każda mama to wie, jak dzieci chętnie się taplają, no i każdy z nas dobrze pamięta ile z tym radości :-)  

Kąpiel dla lalek:
Na poniższym zdjęciu dzieciaki, trochę niedopilnowane, rozebrały się od pasa w dół (i kompletnie przemoczyły:-)), żeby pobrodzić w kałuży, a dzień był zimny...!:
Z kolei podczas letniej burzy bieganie po deszczu (na golasa:-)) to niemalże "konieczność" :-) 
Albo wykorzystanie strug deszczu do wodnej ślizgawki - super sprawa!:
Poza tym sąsiedzi mają basen i codzienna(w sezonie, czyli mniej-więcej od września do kwietnia:-)) kąpiel w nim to obowiązek!
A niedaleko od nas płynie strumień:
Dzieciaki uwielbiają zabawy podczas których mogą się brudzić, a my tutaj często pozwalamy im na to, albo dzieci pozwalają sobie same ;-) :-)
Kiedy Luna była mała uwielbiała smarować się i wyjadać zieloną glinkę kosmetyczną, teraz traktuje ją już tylko jako lekarstwo do użytku zewnętrznego i wewnętrznego :-)
 

23 komentarze:

  1. Super zdjęcia! Szczerze mówiąc w tej zielonej glince to sama bym się potaplała. Dla zdrowotności rzecz jasna. Na razie paćkam nią tylko twarz :)
    Kot w misie jest bardzo fajny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Przez chwilę zastanawiałam się w jakiej misie jaki kot... a on rzeczywiście w misie ;-)
      Zachęcam Cię do podjadania tej zielonej glinki - wpłynie dobrze na twarz :-)

      Usuń
    2. Serio? Jak dobrze wpłynie też na wypadanie włosów to od dzisiaj włączę ją do mojego menu jako śniadanie, obiad i kolację :)

      Usuń
    3. O jak najbardziej wpłynie dobrze na wypadanie włosów, propnuję Ci dwie łyżeczki rozpuścić w szklance wody i pić na śniadanie, obiad i kolację :-) Jeśli chcesz mogę wysłać Tobie mailem artykuł o glince i jej właściwościach.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Bardzo eleganckie a najważniejsze, że Luna zadowolona:). To ją mają zabawki najbardziej cieszyć:). Możesz rysować połowę szablonu na złożonej kartce i potem wyciąć - będzie symetrycznie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciaki, jeśli nie są zepsute zbyt dużą ilością prezentów(często okazałych), potrafią cieszyć się z drobnostki :-) My staramy się Lunity nie rozpieszczać i dlatego jest szczerze zadowolona choćby ze spineczki, jeśli ktoś jej ją podaruje.

      Usuń
  3. aa hahha ale czaderską dzieci mają frajdę :)
    No i jestem zaszczycona inspirowaniem :D No róg niezły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Inspirujesz Twoim wspaniałym blogiem z pewnością tysiące ludzi! :-)

      Usuń
  4. Ty to za surowa jesteś dla siebie kobieto. Zabawki wyszły ci wprost bajecznie :) i nie słodzę. A teraz wprost urzekło mnie zdięcie na tapecie- ja też chcę być w takim miejscu! :) No a kąpiele błotne i tyle miesięcy w ciepełku to wprost raj dla mnie i mojej małej. Aha i bardzo podoba mi się imie twojej córeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie na tapecie pstryknięte na naszej działce, a więc jak najbardziej autentyczne :-) Ciepełko było głównym powodem do ucieczki z Europy, a imię dla córki wybierał mąż, nawet nie mieliśmy innych wybranych, to musiała być Luna :-)

      Usuń
    2. Paragwaj ma też swoje złe strony :-) Choćby tylko brak rodziny i przyjaciół, którzy zostali w Polsce i Niemczech...:-(

      Usuń
  5. Ooo, u nas w sezonie też można w basenie poszaleć! Zazwyczaj to od lipca do sierpnia, ale w tym roku zapowiada się, że pomoczymy się aż przez calutki lipiec. Później tylko troszkę zimy i znów lipiec :D ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahaha!!!! Twoje komentarze są cudne! :-)

      Usuń
  6. Cudowne zdjęcia, dzieciaczki i w ogóle super.Kąpiele w basenie prawie cały rok to coś dla mnie, jak Ty tam trafiłaś:)? Zabawki śliczne, bezcenne bo uszyte przez mamę,pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i witam :-) A to mąż chciał wybyć z Europy, a że jesteśmy weganami i marzyły nam się owoce południowe rwane z własnych drzew na śniadanie to trafiło na Amerykę Południową ;-)

      Usuń
    2. Ale się rozmarzyłam, na pewno jest tam pięknie, gratuluję odwagi, nie każdy ją ma by wyjechać tak daleko♥

      Usuń
  7. Jakie wspomnienia we mnie obudziłaś! Sama bym na golasa pobiegała podczas letniej burzy! Tylko nie mam odpowiednio ustronnego miejsca, w innym wypadku takie zachowanie zostałoby uznane za mocno nieobyczajne:D
    A sówka i kotek bardzo fajne, ten jednorożec to też dobra sprawa:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, niestety nam dorosłym obyczaje na to nie pozwalają. Gdyby nie to, że mury nam się nie podobają, chętnie odgrodzilibyśmy się od sąsiadów, żeby sobie też na golasa pobiegać ;-)
      Jednorożec troszkę za duży mi wyszedł, ale sprawdza się :-)

      Usuń
  8. Kotek jest taki sympatyczny ;D Róg bardzo mi się spodobał hah :) super. Tego tarzania w błotku aż pozazdrościłam. ;) Ma się ochotę czasami tak powygłupiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Chyba wszyscy dorośli jakąś częścią siebie wciąż jeszcze z przyjemnością potarzaliby się w błotku, ja też ;-)

      Usuń
  9. nie wiedziałam, że glinkę można jeść :)

    i kobieto czepiasz się - maskotki są urocze - powiększyłam pierwsze zdjęcie i widać jak ładnie poradziłaś sobie z satynowym zygzakiem - ja (a może ja i moja maszyna...) nie potrafię tego robić.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) ścieg satynowy opanowałam JAKO TAKO!, ale daleko mi do perfekcyjności i to w dużej mierze ze względu na to, że leniwiec jestem i nie mam cierpliwości żeby się z tym bawić ;-)

      Usuń

Zapraszam do komentowania - Wasze komentarze są dla mnie bardzo cenne - cieszą mnie bardzo, czy to pochwała czy konstruktywna krytyka :-)
Miło mi będzie, jeśli pozostawisz nawet najmniejszy ślad po swojej wizycie na tej stronie - i dziękuję za to bardzo! :-)